Ewa!!! ja już nie wiem w którym garze co było, przewinęło ich się dużo
największy z kompotem z suszu, śliwka, morela, jabłka, gruszki, rodzynki, figi.
grzybowa, rosół, mak z bakaliami.
...i makowce też wyszły.
Święta minęły nie wiedzieć kiedy w atmosferze jaką sobie wymarzyłam...było magicznie, nareszcie można było przysiąść na dłużej nigdzie się nie spiesząc, poczuć rodzinne ciepło jeszcze mocniej, otulić się nim i chłonąć...po prostu nacieszyć się rodziną.
Rozmowy do białego rana, poranki a może już popołudnia w piżamach przy kominku, posiłki bez liczenia kalorii i błogi odpoczynek.
Nawet zima przybyła na czas...wszystko przypudrowane białym puchem...a więc dopełniła się atmosfera świąt.
Pozdrawiam serdecznie...nadal w świątecznym nastroju