Dzisiaj zmobilizowałam się do likwidacji drażniącej mój zmysł wzroku rośliny. Wpadłam w pułapkę sadzenia w ogrodzie roślin popularnych swego czasu na forum. Było to ponad osiem lat temu.

A owa roślina to tuja Aurea Nana. Nie mam pojęcia, co mnie pokusiło. Ani ona ładna, ani pasująca do stylu w ogrodzie. Najbardziej denerwowało mnie żółtawe zakończenie jej igieł.
Obok rosła róża Mary Rose, liliowe astry, bordowolistna śliwa wiśniowa. Zgrzytało mi tam na tyle, że podczas robienia zdjęć usilnie starałam się omijać tę tujkę.
Tyle wstępu historycznego. Tujka została wykopana. W jej miejsce wsadzony jest cis. Nawet spory. Jeszcze nie wiem, czy będzie z niego stożek, czy prostopadłościan. Wpasował się idealnie i wreszcie można w tym zakątku spokojnie robić zdjęcia.

Byłam na tyle gibka, że przy wykopkach nie strąciłam poidełka i nie stratowałam astrów.
Jest neutralnie.
A z dalszej perspektywy spójnie.