Bawarkową słoneczną pogodę chętnie przygarnę, a i od Krosna też mi niech zawiewa pogodny wyż.
Upały są męczące, ale uwięzienie w domu latem, jeszcze bardziej męczy.
Dzięki za odwiedziny Zbyszku, Kasiu, Edytko.
Renatko widziałam przecudnej urody ławeczkę u Ciebie, rośliny bujne, ale zaintrygowało mnie fioletowe na zdjęciu, cudne jest. Tylko nie wiem co to jest ?
Miło mi Cię powitać, aranżacja już zmienia barwy na bardziej fioletowe, niebieskości pojawiają się w innych miejscach ogrodu, czekam na dzwonek poszarskiego, który bardzo lubię, obecnie kwitnie gargański, może bardziej fioletowy jest.
Witajcie w ten deszczowy dzionek .. U mnie leje non stop , dobrze że temperatura się podniosła i jest około 14 st..fajny czerwiec , noo nie ??...
Może na początek siądziemy sobie na kanapie i popatrzymy przez moje okno tarasowe....
Noo i moja gwiazda ,czyli róża giardina .. Nawet w deszczu wygląda powalająco
I te kwiaty .. Jak zobaczyłam metkę ze zdjęciem kwiatów , to mi się wierzyć nie chciało ,że takie naprawdę będą .. I są , metka nie kłamała
Giardina w tle lawend francuskiej ....
Mój zielony dach wreszcie zaczyna szaleć .. Ostatnio posadziłam w ramach prac renowacyjnych gożdzika i macierzankę .. Zobaczymy czy dadzą radę w tych iście spartańskich warunkach
Irga tez zaczyna kwitnąć .. Lubię ten dywan bialutkich kwiatuszków
hehehe czyżbyś miała w domu ślimakowego maniaka tak jak ja?
moja Mała ostatnio znalazła jednego wymęczonego w krzakach (karmię je niebieskim )
i słyszę jak mówi do niego: "chodź tu do mnie mój ty mały biedaku.."
Oj, grembosiu, co Ty wydziwiasz? Taka kolorystyka surfinii też piękna, choć wiem, jaki to zawód, gdy człowieka w bład się wprowadzą
Glicynia świetnie sobie poradziła, skoro już kwiata ma, choćby klapniętego. Ja sadziłam w tym roku, kwietniem czy późnym marcem, niestety u mnie jeszcze malenstwo. Gdy w CO Melon zobaczyłam 2-3 x takie krzaki w przystepnej cenie i bujnie kwitnące - stuknęłam się w głowę: na co mi było zamawiać przez internet, płacić koszty przesyłki skoro na żywo mam wszystko podane jak na tacy (?)
Znaczną część wczorajszego popołudnia spędziłam na wyrywaniu chwastów. Znalazłam na to w końcu dość dobrą metodę: polewam najpierw rabatkę wodą . Ziemia trochę namięknie, to chwasty wychodzą jak z masła. Nawet zaczęłam lubić to wyrywanie chwastów. Robota , przy której myśleć nie trzeba, można słuchać śpiewu ptaszków i się zrelaksować.
Tak było przed:
Tak było Po:
Nawet mi się udało porobić kanciki
Niestety dziś rano na tej mojej wygładzonej i wymuskanej rabacie odkryłam świeżusieńkie kopce kreta ! I co ja mam z nim teraz zrobić? Nie dość , że robi kopce, to jeszcze wysadza roślinki ! A one takie małe, że wątpię , żeby miały to przeżyć. Żal mi tego kreta, nie miałabym sumienia go ukatrupić, w końcu był tu pewnie jeszcze przed nami i czuje się jak u siebie, a my pewnie jego zdaniem to intruzi, ale wolałabym żeby mieszkał sobie gdzie indziej...