Nie pojechałam dziś do Szmitów, deszcz poranny mnie zniechęcił, ale za to podziałałam w ogrodzie i byłam w sklepie ogrodniczym. Zakupiłam pomidorki dla Babci Jasi i osobiście pojechałam je posadzić. Tak że wycieczka była, ale całkiem gdzie indziej.
Babcia Jasia zadowolona, ma już swoje pomidorki, a dostałam pasztet świeżo upieczony i pęk rzodkiewek i szczypioru.
Relacja tutaj