ufffff......długi dzień na dworze ...
wędzenie to miła , ale długotrwała zabawa
zacząłem rano od przygotowań - łupanie drewna , rozpalanie w wędzarni , suszenia na wietrze i słońcu kiełbas
Czytałem Herberta "Tulipanów gorzki zapach", ale tak nigdy nie myślałem ani o tulipanach ani też o Tulipomanii. Po pierwsze, to tulipany pachną słodko i owocowo. W moim ogrodzie uprawiam takich kilkanaście. Najbardziej polecam "Peach Blossom", "Sugar Brown", "Ballerina", "Apricot Parrot", "Angelique" czy "Purrissima". To taka mniej znana cecha, ale jak najbardziej godna dostrzeżenia. Tylko trzeba byc troche bliżej tulipanów, dosłownie. Po drugie, u podstaw Tulipomanii wcale nie leżały pieniądze, tylko zachwyt nad wcześniej niespotykanym pięknem kwiatów. Trzeba pamiętać, że to był początek XVII wieku i nie było zbyt oszałamiającego wyboru roślin na rynku. Zarówno pod względem kolorystyki jak i ilości gatunków. Broken tulips, jak nazywa się obecnie tulipany zawirusowane TBV (Tulip Broken Virus), to były wtedy istne fajerwerki w ogrodach. Każdy chciał je mieć, więc ci bardziej przedsiębiorczy, a takich jak i dzisiaj nie brakowało, szybko zwietrzyli w tym interes. I ten jak karuzela z tulipananmi zaczął się kręcić...
"Atlantis" i "Abu Hassan" to przypadki z mojego ogrodu, piękne i ciekawe choć nie na moje życzenie. Czasami trudno jest rozróżnić, czy to któryś z wirusów (bo TBV to jeden z wielu) czy może jesteśmy szczęśliwymi posiadaczmi sportu tulipana, czyli mutacji. Dlatego czasami uprawiam odmieńców różnej maści, aby nabrać pewności. Na tym też polega ogrodnictwo. A jak podobne mogą sporty i zawirusowania, to przykład chociażby "Insulinde" z 1914 roku. Bardzo rzadka odmiana nie tylko w moim ogrodzie...
"Sorbet" jest trochę młodszy bo z 1959 - jeszcze niehistoryczny, ale już taki old school, tj. ze starej dobrej szkoły. To też jeden z moich faworytnych.
Pozdrawiam,
Piotr
ps. dzięki za specu , tj. ja się dopiero uczę tulipanów
Bogdziu jak myślisz ile lat może mieć ten duży RH? I tak czysto teoretycznie jakbyś oceniła jego możliwości do zadomowienia się w nowym miejscu? Bo ja do takich dużych ostrożnie podchodzę... boję się że mocno nawozami podpędzone...
Gosia, ostatnią rzecz jaką miałam na myśli to było napędzenie Ci stracha. Wybaczysz? Po prostu nie pasowało mi to co pokazałaś do mojej wersji, więc wyskoczyłam jak Filip
Trzymam kciuki za dobrą odm.