Myślałam wczoraj, żem skończyła pielić wyspę. Dziś musiałam zmienić myślenie

. I dokończyć pielenie na samym środku. Ale dzięki temu znalazłam w czeluściach lobelię okazałą, kwitnącą w dodatku. Muszę ją przesadzić, żeby ją było widać.
W międzyczasie zastosowałam mój znienawidzony środek chemiczny i posmarowałam nim wszystkie znalezione osty. Już przekwitły, pousuwałam im najpierw nasienniki, coby nie mieć plantacji, potem przycięłam nad ziemią. A dziś w te łodygi zapuszczałam "randap". Jedyna w miarę skuteczna niestety metoda na to dziadostwo. Nawet wykopywanie nic nie daje,bo on puszcza te kłącza daleko od siebie... Musiałabym przeryć cały ogród.
A pod koniec dnia roboczego przesunęłam kilka cegieł na ścieżce z warzywnika do kwiatowego. Za blisko róży była. Ciągle deptałam jednego kuklika. Biedaczek został przesadzony, cegły przesunięte.
Zdjęć nie ma...
A nie, są, werbena, której nazwy nie pamiętam.