Wooow... ale trenujesz.. tylko skąd ja wezmę takiego długiego pazura.... chyba na nodze namalujemy... może nie długi ,ale szeroki
Od 2 dni internet mi fiksuje.. robię 3 podejście do wysłania wiadomości.
Marta, odwiedzam po półrocznej nieobecności. Na razie jesień nadrobiłam...
Też miałam w tym roku taki kolor werbeny.... i nie mogłam jej jakoś towarzystwa dobrego dobrać...
a z komarzycą bardzo jej do twarzy!
Twój ogród niezmiennie mi się podoba... Moje klimaty i już! Ja też nie będę mieć uporządkowanego ogrodu, choć u kogoś takie stylowe też mi się bardzo podobają. Ale gdybym taki ład miała u siebie, chyba czułabym się trochę jak w muzeum... Taka już moja natura...
Przez ostatnie 3 lata myslałam, że to yellow river ale ostatnio odkrylam, że niemal identyczna jest yellow bird.... Kupiłam jako NN kwitnącą.... I sie zakochałam bez względu na nazwę. Urośnie z niej wielekie drzewo, odporna jest na podtopienia, wiatry i palące słońce.
Poszukam jeszcze tego prjektu, bo bardzo utkwił mi w głowie z powodu kół
Kasiu w ogodniczym byłam ale na nic się nie skusiłam,o przepraszam kupiłam doniczkę i miniaturowe różyczki na osłodę zimowych chłodnych dni
A Rubensa zamawiałam w E-clemantis-wpisz na Google i zaraz wyskakuje-przyznam Ci się że nie umiem wklejać linków-jestem zero komputerowe
Pozdrawiam serdecznie no i pokazę Ci te różyczki przepraszam za jakość zdjęcia.
Ina Chopina tnę podobnie jak i inne na 30 cm nad ziemią . wtedy ładnie się zagęści już pierwszego roku . w tym roku odkryłam magiczną moc gnojówki ze skrzypu polnego ...po żadnym nawozie nie widziałam przez tyle lat takiego efektu . niestety mam tylko fotki z pierwszego kwitnienia w 2012
Bogdziu, miejscowość położona jest między lasami i górami.
Dolny Śląsk jest znany z przedwojennych kolekcji różaneczników - Książ, Wojsławice, kurorty kłodzkie i dolnośląskie. Więc to jakby dla mnie naturalna roślinność. Taką też oprócz różaneczników są choiny kanadyjskie, cisy i bukszpany oraz buki czerwone jako drzewa, buki "zwykłe" w formie żywopłotów - jak to Irena podsumowała trafnie. Trafiają się kasztanowce stare. A to wszystko w zwykłych miejscach, w górach.
Żeby to zaprezentować na przykładzie okolicy, której mieszkam, potrzebuję czasu i zdjęć ładnych.
W moim "szwendactwie turystycznym" natrafiam na cudne róże, hosty na poniemieckich cmentarzach, sadzone z pewnością dawno temu. Trafiają się także dzikie łąki żonkili z ogródków, które kiedyś były przydomowymi.
Niesamowite jest to, że jeszcze 20 lat temu nasz Pan Leśniczy z gospodarstwa szkółkarskiego miał w swojej ofercie różaneczniki, azalie pontyjskie, cisy, buki, graby, choiny, berberysy bordowe, irgi, jarząby szwedzkie i okolica korzystała. One trafiły do naszych wiejskich ogrodów, widać je jeszcze.
Zobacz, poniżej azalie w wielkim zaniedbaniu. Szkoda, że gmina urządzając na nowo tereny zielone w tej miejscowości, nie zwróciła uwagi na kontynuację historyczną, chociaż delikatną. Trendy w zakresie projektowania terenów zielonych są zmienne. Tempora mutantur et nos in illis - czasy się zmieniają a my wraz z nimi. Pozdrawiam.
Łaaał, jaka ładna glazura.
U mnie śniegu coraz więcej. Co mnie cieszy - roślinki mają pierzynkę.
Dzięki za życzenia zdrowia, dziś już dobrze jest.
Tessiskam