W tamtym czasie jeszcze nie myślała, żeby założyć ogród. Po pierwsze na przeszkodzie stała mi babcia (z którą mieszkamy do dziś), która twierdziła, że mieszkając na wsi trzeba sadzić warzywa a nie jakieś tam krzaki. Jeszcze róże mogłyby być, ale za dużo z nimi zachodu. Dopuszczała tylko warzywa, warzywa i jeszcze raz warzywa. A po drugie nie miałam nawet czasu żeby pomyśleć, co można by zrobić, żeby było ładniej.
Międzyczasie razem z moim mężem tylko sprzątaliśmy. Szybko okazało się, że z podwórka w czasie deszczu robi się nam niezłe bagno. Do tego stopnia, że żeby dojść z domu do auta trzeba było zakładać gumiaczki
Ze względów finansowych nie mogliśmy wybrać kostki brukowej ani innego podobnego materiału. W końcu w trzecim podejściu zerwaliśmy ok. 1m nawierzchni i nawieźliśmy gruzu a później dużo kamienia tłuczony i płyty betonowe. Dopiero to przyniosło efekt. Teraz śmiejemy się z naszego pasa lądowego i nawet wielka ulewa nam nie straszna.