Rabaty rabatami, ale to jest nasz prawdziwy dzisiejszy sukces
Po ponad tygodniu ćwiczeń z bezstresowym wchodzeniem do klatki, kot pojmany, zaszczepiony, odkleszczony, odrobaczony, obejrzany ze wszystkich stron, wygolony z kołtunów, etc.
Przegląd kota 2022 zaliczony
Teraz 5,2 kilograma focha trzeźwieje i usiłuje zrozumieć dlaczego jest w domu a nie na tarasie
Mam nowego windowsa i stwierdzam, że paint strasznie nieprzyjazny albo moja mysza do bani.
Generalnie takie mam zamysły:
Rogal do poszerzenia - w okolicach tego co ma przypominać niebieską linię. To na jesień, jak zobaczę co się na tym rogalu w sezonie faktycznie zadzieje.
Cienista do wydłużenia - żółte "coś". Chcę w nią jeszcze jedną sosnę wrzucić.
I czerwone "coś" - tam mam drzewa, kropki na rysunku nie odzwierciedlają ich faktycznego położenia, ale tam właśnie ma być kolejna rabata. Jak będzie czas to jesienią zacznę coś kombinować. Pojęcia nie mam co tam jest za gleba. Przez wiele lat leżały tam igły to powinno być chyba kwaśno? Ale czy jest tam zbita glina czy coś innego nie wiem. Poprzedni właściciele sporo ziemi nawieźli, albo rozplantowali. Są miejsca gdzie kopiesz jak w kretowisku, a są takie gdzie kilofem nie rozluźnisz. Zobaczymy, to i tak odległe plany
Z pomocą Andy udało się ustalić, co następuje:
Katsura miał po prostu za sucho w tym przypadku sprawca… to ja sama.
Powinnam była podlewać go nie dawkami 10 litrów, a jakieś 40… zgodnie z zasadą: rzadziej a więcej - niestety, tego zabrakło.
Drugi, Sango Kaku zaczął chorować w zimie, w marcu wycięłam połowę, zamiast koralowej kory pojawiły się szaro-brązowe plamy. To co pozostało, szybko podzieliło los pierwszej połowy. Jakaś choroba grzybowa.
Szkodników nie było w żadnym z korzeni.
Wniosek? Pilnować mocno podlewania młodych drzewek. A już z pewnością nie odpalać podejścia „nie podlewam, niech same sobie radzą”. To w młodym ogrodzie raczej nie sprawdzi się…
Ewo, dziękuję! To bolesna lekcja, ale teraz będę uważać na pozostałe młode drzewka i pilnować podlewania.
Hmm…. ostatnia dramatyczna fotka dla widzów o mocnych nerwach. Ale: umarł klon, niech żyje… właśnie co? Co teraz posadzić przy tarasie???….
Co rano biegnę zobaczyć to cudeńko - róża Plaisanterie - rzeczywiście jest jak żarcik - kilkakrotnie w ciągu dnia zmienia kolory nowych kwiatów - od pomarańczowego o poranku, przez cytrynowy w ciągu dnia, aż po różowy wieczorem. Trwam w zachwycie
Tu o poranku:
A tu wieczorem:
Cieszą też chmurki gillenii:
To chyba go zadołuję i poczekam na kolejne natchnienie.
Chociaż właśnie mnie olśniło, żeby może go dać pod tym murem. To wschodnia strona, więc nie będzie zabierał światła bylinom. A Kwartet mi ostatnio napomykała o tym, że brakuje tam drzewa.
Co prawda miałam tam zrobić rabatę biało-żółtą i zabrać wszystko różowe. Ale chyba łatwiej będzie mi zabrać żółte i przenieść gdzie indziej. Bo takiej New Dawn raczej bym nie miała jak przenieść.
Piękne wszystko, ale ja oczywiście musze zahaczyc o mise... wylewasz z niej wode co jakiś czas? Tu widze ,że prawie pusta...u mnie zaczęły sie lęgnąc w niej komary i szukałam sposobu ,żeby mieć wodę ,ale beż komarów. Dlatego wylałaś też czy z innego powodu?