Po Hiroshimie pojechaliśmy do Osaki. Oprócz wieczornych spacerów nic tam nie zwiedzaliśmy. Pierwszego dnia wybraliśmy się do małej miejscowości, a właściwie kompleksu klasztorów Koyasan położonego w górach. Podróż była trochę skomplikowana. Najpierw ponad godzinę pociągiem, potem kolejką pod górę i na końcu autobus.
I wreszcie wielka brama Daimon, która służyła dawniej jako główne wejście do klasztoru.
A dziękuję . Z ruchu ulicznego, takiego samochodowego to chyba za dużo nie zaobserwowałem. Nie widziałem nigdzie korków, a czytałem, że są w Tokio i że generalnie nie warto jeździć samochodem.
Ruch jest lewostronny, natomiast dla pieszych jest mieszany. Raz jest z lewej raz z prawej, co bywało trochę denerwujące, bo nie wiadomo gdzie się teraz ustawić, żeby było dobrze. Potem po dłuższych obserwacjach doszedłem do wniosku, że jednak to wszystko jest dobrze przemyślane. Na przykład na stacji, gdzie jest dużo pasażerów przyjeżdżających o jednej porze, są szersze schody do wychodzenia ze stacji niż schody do schodzenia.
Drogi są dobrym stanie, autostrad raczej nie widziałem, ale na pewno są. Niezłe wrażenie robią estakady w Tokio, są naprawdę bardzo wysokie.
Większość Japończyków jeździ rodzimymi samochodami. Oni mają w czym wybierać. Większość tych samochodów jest jednak bardzo mała, a właściwie krótka. Wszystko przez ogólny brak miejsca, szczególnie w dużych miastach. Wszędzie się je oszczędza co prowadzi do ciekawych rozwiązań. Większość parkingów jest piętrowa, tylko nie tak jak u nas. Są montowane takie specjalne platformy, które się poruszają w górę i dół, więc samochody stoją a właściwie wiszą nad sobą. Nie wiem jak to jest zorganizowane dokładnie. Np. co się dokładnie dzieje jak ktoś kto ma samochód na górze chce wyjechać, a jest jeszcze inny samochód na dole. Pewnie te platformy zjeżdżają jakby pod ziemię, ale nigdy tego nie widziałem.
Na wielu stacjach benzynowych dystrybutory paliwa są umieszczone jakby w suficie stacji. Jest bardzo niezwykły widok
Czy to "zwykły" oliwnik wąskolistny? Chcę kupić do dużej donicy. Bardzo proszę o radę, czy to dobry pomysł i na co zwrócić uwagę (drzewko żeńskie/męskie, wszystko jedno)?
Trafiłam na Pani ogród przez przypadek - właśnie szukając informacji o oliwnikach (bardzo mnie ujmują wyglądem typu śródziemnomorskiego, a jeśli do tego pachną... to koniecznie chcę takie . Ogród FANTASTYCZNY! Taki, jak lubię. Bujny, kipiący życiem, barwami, zapachem. Trochę nieokiełznany. Romantyczny. Angielski. Anielski. Kompozycje urzekające, niestandardowe, wpisane w klimat zabudowań. Warzywnik z płotkiem wiklinowym - jak marzenie! Nie dziwię się, że Pani mama podziwia to założenie. Ja również.
Jestem zachwycona całością. Gratuluję smaku i ... zmysłu powonienia No i setki na liczniku!
Oczywiście. Jadłem same dobre rzeczy . Moje ogólne postanowienie było takie, żeby jeść tylko japońskie jedzenie.
Kilka razy jadłem sushi, w tym raz na największym targu rybnym świata Tsujiki w Tokio, więc ryby były najświeższe jak się da. Było pyszne, miałem okazje spróbować np. maki z jeżowcem, ośmiornicą oraz sashimi z wielu gatunków ryb, których raczej nie można dostać w Polsce. Sushi jest dużo tańsze niż u nas.
Bardzo ciekawym doświadczeniem była wizyta w restauracji shabu shabu. Skorzystaliśmy z tam opcji "All you can eat". Za ok 150 zł od osoby przez 90 minut można było do woli zamawiać co się chce do jedzenia i picia. Shabu shabu polega na tym, że kelner stawia na stoliku kociołek z dwoma różnymi wywarami. W stoliku jest wbudowana płyta indukcyjna, która to podgrzewa, a goście sami sobie przyrządzają jedzenie, wrzucając surowe składniki do kociołka.
Głównie próbowaliśmy wołowinę wagyu, taką z najlepszego gatunku. Japonia zresztą słynie z najlepszej wołowiny na świecie. Tak jak patrzyliśmy w sklepach to 100 gram kosztuje 30 zł albo i więcej. Taką wołowinę kroi i się w bardzo cienkie plasterki, myślę, że ok 1 mm. Żeby ugotować taki plasterek wystarczy go włożyć na kilka-kilkanaście sekund do kociołka i gotowe.
Oprócz wołowiny można było spróbować wieprzowiny, kurczaka, masę warzyw, japońskich grzybów (np. shitake, enoki), tofu, soję czy różne makarony. Składników w menu było ponad 50 i wydaje mi się, że spróbowaliśmy wszystkiego . Do tego oczywiście sake, które jest podawane na ciepło w takich fajnych ceramicznych flakonikach. Nalewa się je do takich małych miseczek i pije. Jest bardzo dobre.
Pod koniec uczty można poprosić o ryż, który się wrzuca do pozostałego wywaru, tego w którym gotowaliśmy te wszystkie 50 składników, więc ma bardzo bogaty smak. Pycha .
Na śniadania natomiast często kupowałem sobie pudełko bento. Jest to takie drewniane albo plastikowe pudełeczko z przegródkami, z różnymi małymi potrawami. Zawsze jest porcja ryżu, kawałek ryby, warzywa, owoce, czasami jakiś deser. Najlepsza w tym wszystkim jest ta różnorodność potraw, ale to jest ogólna cecha japońskiej kuchni.
Jeszcze mała ciekawostka. Przy większość restauracji są wystawiane makiety posiłków, jakie można kupić .
jeju teraz dopiero zobaczyłam jaki wielki teren super trawa widok extra dech mi zaparło jak sobie radzisz z pracami pewnie masz pomoc ciężko by byłó samemu to ogarnąć slicznie i oczko .My zrezygnowalismy z oczka i teraz Lena ma PLAC zabaw z piaskiem
pączki Double Delight
Dla zainteresowanych kwiatki goji dzisiaj rodzinka ruszyla w truskawki, poziomki i jagodę kamczacką, jak się zorientowałam nie było co focić, ale co sobie pojedli to ich mnie też przynieśli
WITAM wszystkich miłośników ogrodu,podpatruję was od miesiąca,a że jestem po operacjii mam. troszkę wolnego,noce spędzam na ogrodowisku.Dowiedziałam się o was oglądając moją ukochaną Maję w ogrodzie.Moją przygodę zaczęłam 12 lat temu,wtedy zamieniłam 30m mieszkanie w Warszawie na mały domek pod Wołominem.Pamiętam ten dzień bardzo ,trawa i perz po pas,góry i doliny od kretów,stara komórka pełna butelek po fachowcach,góry gruzu,i miesiąc czasu na wykończenie i przeprowadzkę.Domek mam mały 100m,działka 350m,kiedyś chciałabym więcej,dzisiaj zupełnie mi to wystarcza.Pomalutku zaczęliśmy tworzyc ogród,ktoś w rodzinie rzucił hasło,że na nowy dom nowe drzewko,w ten sposób obsadziliśmy całą stronę,w tempie expresowym,ściana z 30 tui brabant,to sponsoring mamy,dzisiaj jej za to bardzo dziękuję,to był strzał w 10 ,przed wścibskimi sąsiadami.W tej chwili wszystko urosło,i trzeba albo przyciąć mocno,szkoda wyrzucić,więc biegam z sekatorem i staram się formować,muszę się pochwalić bo całkiem nieżle to wygląda,zresztą oceńcie sami.Jeszcze raz kłaniam się wszystkim nisko,pozdrawiam Barbara.