Popracowałam ostatnio w ogródku.
Kosiłam trawkę , nawoziłam a teraz czas na kilka poprawek.
Przymierzałam się do kancików przy plastikowych bordach już w ubiegłym roku. Ale mąż nie za bardzo czuł ten klimat.... "a chyba będzie dziwnie albo będzie zarastać trawą".
Do szału mnie doprowadzały te niewykończone obrzeża. Po wizytach kretach zrobiło się jeszcze gorzej, ponieważ wszędzie, dosłownie wszędzie mam tunele i korytarze.
Zatem przyszedł czas na kanciki.
Zabawnie to wygląda z góry bo moje "płotki" są pływające:
Myślę, ze o wiele lepiej to wygląda- choć pracy znów przede mną sporo.
Musze dosiać trawę na uzupełnienie i ponownie przerobić bordy.