Magarko, najbardziej pamiętam smak tych puszystych bułeczek. Chwilowo się wstrzymuję przed pieczeniem takich delikatesów, bo po rzuceniu palenia waga mi niespodziewanie drgnęła. Próbuję sobie tłumaczyć, że to wynik zamiany tłuszczyku na mięśnie, ale metr krawiecki pokazuje, że przyczyna może być inna.
Pora zastosować dietę ŻPM polecaną przez Judit.
Asiu, wypada nam czekać na relację Mrokasi o wioślarzu.
Póki co, zwiększyłam sobie dawkę aktywnego ruchu na świeżym powietrzu. Od paru dni temperatura zjechała do -10, w porywach do -13, ale świecące od rana słońce ma już sporą moc grzania. Wiatru nie ma. Śniegu jest niewiele.
Przebiśniegi znalazły się w sytuacji, która uzasadnia ich nazwę.
Dobrze, że ścięłam już wszystkie trawy. Na podokiennej miałabym teraz naleśniki z rozplenic, a tak jest w miarę ogarnięte i cebulowe mogą się pchać na świat.
Wykorzystuję, więc te ostatnie mroźne dni, aby zrobić cięcie na rabatach ozdobnych. Doszłam ledwie do linii tarasu, a stosik do zrębkowania jest już całkiem pokaźny.
Dziwne, ale nigdzie jej szerzej nie pokazałam, choć opisową prezentacje Heufleriany robiłam na fb w Przewodnikach na profilu Trawy Ozdobne (www.facebook.com/groups/trawyozdobne).
Pokażę ci przegląd tutaj, a jak sobie obejrzysz, usunę, żeby nie śmiecić i nie mylić wizytujących twój wątek.
Tak wyglądała w marcu, gdy kwitła.
Drugie zdjęcie wstawiam, żebyś zobaczyła w jakich odległościach są kępy posadzone.
To z czerwca
To z lipca
To z sierpnia
To ostatnie jest z ogrodu forumowej Magnolii (Marta Jankowska)
Będę w tym roku dzieliła moje Heufleriany. Mogę się z tobą podzielić nadmiarem sadzonek.
A kiedy będziecie malować na gotowo, zapytuję? ...przypomina mi się moje malowanie wakacyjne, nie żebym Was poganiała, ale wiem ile z tym zachodu- okleić, zafoliować i dwa dni schodzi na samo malowanie.
A propos biżuterii - mój oczar w tym roku jakoś się nie wpisał w temperatury Zapowiadało się super, cały krzaczek w pąkach kwiatowych, ale jak na razie efektu zeszłorocznego brak. Pewnie jak się ociepli to w końcu kwiaty się otworzą, tylko ładnego białego tła już nie będzie, haha
Powody (główne) są dwa.
Pierwszy jest taki, że rozpoczęłam ogarnianie ogrodu od dolu.
To znaczy od skarpy ale tej części widocznej dla oka.
Wprowadziłsm się i z okna w salonie widzialam scianę gliny. Był to więc priorytet.
Góra skarpy jest do tej pory wykorzystywana podczas prac.
Wywożę tam zdartą darń i układam pod plotem żeby się przekompostowala.
To w części za orzechem.
Drugi jest taki, ze nie za bardzo się nawet zastanawiałam co z nia zrobić.
Posadzilam tam pod plotem pnące róże i dwa powojniki.
Zobaczę w tym roku jak sie róże sprawują. Jedna się już rozrosła i w tym roku powinna zakwitnąć.
Powojnikom jest tam źle i chyba je przesadze.
Warunki na tej skarpie są srednie.
Tuje, swierk, sosny, rosnąca brzoza. W dodatku na szczycie skarpy, która i tam ma tendencje do przesychania.
Nad klematisami muszę w ogóle pomyśleć.
Dosadzilam dwa przy rozach w ogrodzie i tez niezbyt dobrze rosna.
Trzeba się douczyc i za nie zabrać.
W zasadzie jedyny powojnik, który ma się u mnie dobrze to Montana.
Dostalam go przy większych zakupach jako gratis.
Wsadziłam pod plotem i zapomniałam.
W kolejnym roku zobaczyłam coś takiego:
Z wielopniowymi drzewami to wam powiem, że po pewnym czasie same kłopoty są. Swego czasu był problem z jarzębiną, potem z wykładającą się magnolią, teraz przyszedł czas na graba koło chatki
konary trą o siebie, jako małe gałązki nie było problemu bo odległość między nimi była spora, ale urosły, a w ostatnim roku w nadmiarze wody wręcz spuchły rozmiarowo i to jest przyczyna problemu
bp wzajemnie nie dość, że trą to też się odpychają cos na zasadzie lewarka do wymiany koła w aucie
tu się praktycznie zrosły
ale ponieważ wyrastają pod kątem do siebie to w tym miejscu rozerwało
nie dość, że nisko to jeszcze głęboko
będziemy próbowali ratować skręcając prętem, ale pewnie z czasem skończy się wycinką prawie połowy drzewa
Więc przestrzegam na własnym przykładzie przed wielopniowymi egzemplarzami. Na pewno są piękne, na pewno ciekawe, ale.....