Skoro już jesteśmy w temacie roślin owocowych, to pokażę Wam moją brzoskwinię odmiany
Fruteria.
Zdecydowałam się jeszcze raz zaryzykować z kupnem drzewka brzoskwiniowego, pomimo niefajnych, wcześniejszych doświadczeń. Poprzednia brzoskwinia bardzo chorowała na kędzierzawość i bardzo się zraziłam do brzoskwiń. Kiedy w szkółce znalazłam odporną na kędzierzawość, to zdecydowałam się zaryzykować. Posadziłam i w pierwszym, a może drugim roku, miała kilka liści chorych, ale nie były to duże ilości. Wtedy miałam mieszane uczucia. Potem już była zdrowa. W tym roku pierwszy raz spróbowaliśmy jej owoców. Właściwie powinnam napisać, ze każdy sporo podjadł tych pysznych owoców, a ze spadów zrobiłam kilka słoiczków pysznego dżemu. To już całkiem duże drzewko, ale jego gabaryty nadają się do małego ogrodu. Cały, trudny pod względem pogodowym, rok była zdrowa. Ani jednego chorego liścia. Owoców miała dużo, były średniej wielkości, ale bardzo smaczne, soczyste. Wiosną obsypana była pięknymi, różowymi kwiatkami, potem zdobiły ją liście, które są lekko pofalowane. Zwieńczeniem były owoce.
Myślę, że ta odmiana godna jest polecenia.