No popatrz, jaki niewierny Tomasz
Wyciągasz kastrę z lotosem z oczka w październiku dajesz do piwnicy, kotłowni, szklarni, albo nakrywasz na polu grubą warstwą liści. Wszystko co widzisz u dołu robisz końcem marca.
Przy wyciąganiu kłączy z kastry, należy uważać aby ich nie uszkodzić. Najlepiej wypłukać ziemię silnym strumieniem wody.
Kastra z Lotosami po zimowaniu.
Plątanina kłączy nelumbo po wysypaniu z kastry.
Odzyskane kłącza przygotowane do umycia, przycinki i odkażania.
Jak widać kłącza są zdrowe, bez nadgnić i pęknięć. Jest to bardzo istotne - z uszkodzonego kłącza nie wymusimy kwitnienia.
Tak uszkodzone kłącza jak te widoczne na zdjęciach, nadają się do wyrzucenia.
Aby zapobiec rozwojowi patogenów chorobotwórczych, smarowałem rany środkiem grzybobójczym. Do tych celów używam również nadmanganian potasu.
Prawidłowo przycięte kłącze. Kawałek (końcówka) kłącza za węzłem krzewienia nie powinna być przycięta zbyt krótko.
Dodatkowo odkaziłem kłącza w biopreparacie - Biosept
Potem już tylko sadzenie. Zasypuje kastrą nieco ponad połowę pojemności, zalewam wodą i robię błotną papkę. Kłącza delikatnie wtykam w błotko - nie za głęboko. Na końcu po ściance kastry dolewam wodę.
Pozostaje nam czekać do maja.
W maju nawożenie w sierpniu kwitnienie
a z drugiej strony...
całkowicie usunięty został żywopłot ligustrowy i drzewka owocowe ( w tym roku prawie nic nie urodziły...) właśnie już po tym wyrwaniu tych roślin ziemia została przeorana a na fotce widać, że jest juz bronowana...
jeszcze jakieś zabiegi mają się odbyć + wysypanie i przyoranie obornika ...a na wiosne nowe drzewka owocowe tu będą... i właśnie mam prośbę do Was..jakie znacie dobre odmiany drzewek owocowych ?
Iza, pomocników nie brakuje do pracy i zabawy.
Piękny jesienny ogród. Aż nieprawdopodobne, że można je (liście) tak dokładnie wygrabić z trawnika (na rabatach też zostawiam, choć i tak wiatr je rozwiewa).
W sobotę rano wywlekłam bulwy dalii, wykopane mieczyki i oczyściłam to wszystko. Tu wywleczone
a tu już przygotowane do zimowego snu
Wysprzątaliśmy w sobotę wszystkie liście, wygrabione, ręcznie wybrane z kory i skarpy, M skosił trawę. Czyściutko było i schludnie. Było, bo pod wieczór pięknie wiało i w niedzielę rano było gorzej niż w piątek
Wreszcie doczekałam się cytrynowo-pomarańczowego koloru na berberysach
Wbrew niesprzyjającej aurze w piątek, sobota i niedziela były całkiem, całkiem Słoneczko, duuużo słoneczka.
Kocurki były głodne jak wilki, ale mają się dobrze, rosną jak na drożdżach. Mama ich jeszcze karmi, więc też łasi się ciągle z nadzieją na smakowity kąsek. Zresztą przy każdym otwarciu drzwi trzeba uważać, kocurki są szybkie i wystarczy chwilka a już są w domu. I w domu, i w ogrodzie czują się jak u siebie
robinię frisie też mam . brzóz już więcej nie chcę ( mam dwie ) , jarzębiny chyba z 4 ......chyba się na wiosnę jednak zdecyduję w dalszym ciągu na sosnę -tylko czarną .
to moja frisia z 2011 r. teraz jest ogromna i na wiosnę zagęszczam cięciem
jest u mnie troszkę drzewek -tylko mało je pokazuję :-klon jesionolistny
- głóg dwuszyjkowy
- klon crimson sentry
- buk pendula
-złotokap
-wiąz wredei- 2szt
-katalpa
jakieś czerwone sliwy
- wierzba biała
jarząby ....... i coś tam jeszcze
Zgadzam się z Tobą w 100% też tak mam a u mnie dzisiej przed posesją kopano rowy, rowki i kładziono światłowody pod tv kablową, tel. i internet.... ale będzie udogodnień...tak myślę ?
I kto to mówi o warzywniczku? U Ciebie też przekopane. A i jeszcze gołąbeczki w piecu. U mnie tylko kurczaczek.
Widzę, że wapnowałaś glebę - sprawdzałaś PH czy tak odkażająco?