To nie jałowiec a cyprysik groszkowy 'Boulevard' (Chamaecyparis pisifera 'Boulevard').
Te stare igły w środku można krok po kroku wycinać przy łodydze, to długa i monotonna oraz precyzyjna robota, ja juz od lat tych gatunków nie sadzę, właśnie dlatego, że tak po latach wyglądają i szpecą okrutnie.
Agniecho, to pokażę , że drzewka jak kiedyś sadziłam to nie miałam pojęcia o liniach i przestrzeni, krzywo, linie nie dopasowane, bo brakowało mi punktu podparcia w przestrzeni. I te drzewka, jak teraz myślę, to żyją dzięki ojcu - biegał z polewaczkami i okopywał, i prześwietlał. Ja nie miałam głowy, bo dach nad głową powstawał.
A teraz z tego dobrobytu korzystają i drzewa, i inne stwory podziemne (). Jak na zdjęciu poniżej:
Zaglądam Marzenko, jak przychodzę na herbatkę. Tak w ogóle to dziękuję wszystkim za miłe słowa. Mogę się pochwalić że skończyłem robotę nad klamkami które wysyłam jutro do kanady, raczej żona bo ja wylatuje za 10 godzin. Mogę Wam w końcu pokazać swoje dzieło, nad którym wojowałem cały miesiąc, tylko pobrudziłem przy skręcaniu rączkę drewnianą nie malowaną. Jestem wykończony tą robotą. Wcale nie żartuję jak mówiłem że będę spać cały tydzień. Jeszcze się później odezwę
Jedna z moich ładniejszych klamek robiłem je od zera, dostałem tylko rysunek w AutoCad
Pokaże jak będe na miejscu jakie zawiasy robiłem do tych drzwi. Zdjęcia byle jakie ale robione na biegu.
Z prawej strony wydzieliłam żwirowy placyk, na którym stanie ławeczka z małą pergolą, może jakaś rzeźba...
Trawy w przodzie jednak raczej nie będzie, mimo, że Danusia radziła, ale ja jakoś tego nie widzę.
Żeby nie było, że jestem taka "Zosia samosia olalala":
malinami zajęła się moja Matula, warzywnik kopie i z kamieni plewi mój M, Ciocia pięknie wykopała zbiory a ja sobie i innym organizuję pracę bez względu na pogodę.
Kompostowniki zbudował mój Ojciec systemem gospodarczym. Nie są wymarzone ale na razie spełniają swoją rolę dobrze, nie rzucają się w oczy (myślę), tylko ich troszkę mało jest.
No popatrz, jaki niewierny Tomasz
Wyciągasz kastrę z lotosem z oczka w październiku dajesz do piwnicy, kotłowni, szklarni, albo nakrywasz na polu grubą warstwą liści. Wszystko co widzisz u dołu robisz końcem marca.
Przy wyciąganiu kłączy z kastry, należy uważać aby ich nie uszkodzić. Najlepiej wypłukać ziemię silnym strumieniem wody.
Kastra z Lotosami po zimowaniu.
Plątanina kłączy nelumbo po wysypaniu z kastry.
Odzyskane kłącza przygotowane do umycia, przycinki i odkażania.
Jak widać kłącza są zdrowe, bez nadgnić i pęknięć. Jest to bardzo istotne - z uszkodzonego kłącza nie wymusimy kwitnienia.
Tak uszkodzone kłącza jak te widoczne na zdjęciach, nadają się do wyrzucenia.
Aby zapobiec rozwojowi patogenów chorobotwórczych, smarowałem rany środkiem grzybobójczym. Do tych celów używam również nadmanganian potasu.
Prawidłowo przycięte kłącze. Kawałek (końcówka) kłącza za węzłem krzewienia nie powinna być przycięta zbyt krótko.
Dodatkowo odkaziłem kłącza w biopreparacie - Biosept
Potem już tylko sadzenie. Zasypuje kastrą nieco ponad połowę pojemności, zalewam wodą i robię błotną papkę. Kłącza delikatnie wtykam w błotko - nie za głęboko. Na końcu po ściance kastry dolewam wodę.
Pozostaje nam czekać do maja.
W maju nawożenie w sierpniu kwitnienie
a z drugiej strony...
całkowicie usunięty został żywopłot ligustrowy i drzewka owocowe ( w tym roku prawie nic nie urodziły...) właśnie już po tym wyrwaniu tych roślin ziemia została przeorana a na fotce widać, że jest juz bronowana...
jeszcze jakieś zabiegi mają się odbyć + wysypanie i przyoranie obornika ...a na wiosne nowe drzewka owocowe tu będą... i właśnie mam prośbę do Was..jakie znacie dobre odmiany drzewek owocowych ?