Elizo, dzisiaj widziałam sprzedających grzyby przed sklepem. Pójdę do lasu, bo mam bliziutko, jak nic nie znajdę, to po lesie pospaceruje, może jakieś fotki pstryknę. Zaletą jest to, że las mam dosłownie 'rzut beretem'.
Maju, 150 kur to już poważne stado, nie tam co jakieś parę kurek. Ja lubię kury, bo oprócz jajek które są niezbędne, kojarzą mi się z dzieciństwem, moja babia jeszcze kury 'nasadzała' i kurki siedziały na jajkach, a potem chodziły po podwórku ze swoimi kurczakami. Pamiętam, jak rozkładały skrzydła i kurczaki się pod te mamine skrzydła chowały. Często też adaptowały kaczuszki i traktowały je jak wasne dzieci . Oj, kiedy to było. ł

.
Irenko, jajka od szczęśliwych kur smaczniejsze niż z markety, no i ponoć mają mniej cholesterolu. Mój M jest smakoszem jajek