Piękna złota jesień wreszcie przyszła. Jest wszędzie, a najładniejsza wzdłuż autostrady 62, czyli tam gdzie nie ma jak zrobić zdjęcia.
Dzisiaj, wzorem Ani-Monteverde,byliśmy na grzybach. Troszkę to inaczej wyglądało niż chodzenie na grzyby, jakie pamiętam z dzieciństwa. Żadnego wstawania bladym świtem, o nie. Ot tak po prostu koło 16-tej wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy do lasu. A w lesie bukowym jesień jest teraz złota taka, ze aż oczy bolą.
My ten bukowy las widzieliśmy głównie z daleka, międy drzewami, bo chodziliśmy po lesie mieszanym, o piątej po południu już tak ciemnym, że trudno zrobić wyraźne zdjęcie. A ten złoty bukowy las świecił z daleka między drzewami.