Basiu, Lions Rose raczej bardziej kremowa, bez cytrynoewj żółci
Mariusz, drobnostka, za to raniuszki u Ciebie to prawdziwy rarytas
Karola, Lions kupowałam w tym roku dla Danusi w Skierniewicach na stoisku Rosa Ćwik

To zwarty i zgrabny krzaczek, choć młody jeszcze.
Tess, miło, że zaglądasz. Końca nie widać, ale czego teraz nie zdążę, zrobię wiosną. Najważniejsze by okryć róże w razie mrozów. Reszta da radę. A i tak plany nowe kuszą, nie obejdzie się bez następnych rewolucji, ale jak bez tego żyć
Małgoś, krety uaktywniają się co roku jesienią, już się przyzwyczaiłam, angielskiego trawnika tu nigdy nie było

Ziemię z kopców pozbieram, bo jest czyściutka, pomieszam z kompostem i zużyję do okrywania róż. Sam kompost nie trzyma wilgoci pod krzewami, przynajmniej tak było u mnie w tym roku. O dereniówce napiszę za chwil parę na pw

Róże obejrzę dopiero jutro, dziś wróciłam o osiemnastej z pracy, szkolenie w piątek, jak zwykle, żeby za przyjemnie nie było. W poniedziałek też pracujemy.
Miro, zastanawiałam się, czy obcinać pąki, ale wazony były zajęte przez dalie, no i róże zostały na rabatkach. Może się rozwina te pączki, bo popadało u nas dziś porządnie, susza już była. Liliowiec to mix siewek, które zamawiałam wiosną. Ciekawe, czy uda mi się znaleźć ten rdest, pasowałby mi okrutnie w jedno miejsce