Jak mnie się pytają czy zorganizuję jeszcze raz spotkanie, to odpowiadam, że nie.... tego nie da się powtórzyć.... chrzciny byly, wesela nie będzie...... a ostatnie myślę, ze nie nastąpi ....
Ale moich stałych przyjaciów z mojego wątku... (chociaż ja nie zaglądam do Was z braku czasu)...zaawsze zapraszam i traktujejak przyjaciół.... a dla nich drzwi zawsze otwarte........ ale tylko szóstkami Więcej nie ogarne bez pomcy przyjaciół.... kuchnia to moja pięta achillesa
Natomiast różyczki...wszystkie łądne, to raczej kwestia gustu.... po posadzeniu rosły słąbo, ale widzę, że nabierajatakiego wigoru, że juz mam obiekcje czy nie posadziłam za gęsto.... Chyba je za długo przetrzymałąm z gołym korzeniem i sie z lekka zirytowały. Mam dobrą glebę dlaróż... glina.... Szkoda, że moje pod płotem wymarzły....... one dajazawsze czadu.... teraz takie niskie...ledwo wysokosć płotu, że nawet nikt ich nie zauważył za bylinami.... ale za rok znów dadzą czadu.. raz już wymarzły tak samo.... twarde sztuki
Z rózami to chyba kwestia gustu.. mi się podobaja wszystkie.... jedna białą najmniej bo ma taki kolor ani biały ani jaki..... ale niech rośnie
O ten Grahamek jest śłiczny... też dziś zakwitł... a ma pąków.....ho, ho, ho... będzie długo cieszył....a że przy tarasie to tym bardziej...
No ładnie....... zaklepali wszystkie najlepsze miejsca,a dla mnie co zostało?
A ! Przycupnę na polnym kamieniu.......może jakiś rym wpadnie.....tak tu ładnie!
Gratuluję udanego spotkania,żal ,że być nie mogłam....... może kiedyś.....
No to do spotkania!
Irenka ma rację
Ale dla Ciebie specjalnie trzymam dwie wolne ławeczki... a jeszcze jakieś siedziska by się znalazły
Polecam tę drugą, bo za nia zakwitłą ponownie róza..... na spotkaniu siedziała jak zaklęta i nie chiała się pokazać..chyba na Ciebie czekała
To pierwsze moje kwiaty, zresztą aż dziwne, że tak ładnie tam rosły. Za siatką wielkie tuje sąsiada, mało słońca wiosną i mokro. A jeszcze to trasa nornicy i zeżarła mi parę. Wtedy nawet nie wiedziałam o istnieniu koszyczków do sadzenia cebul.
Pierwszy zakup to hakuro. To niby-drzewo i Mąż musiał się spełnić do końca (syn,dom i drzewo!!!)
Miernocina to była, kupiona w jakimś supermarkecie, ale dała radę
teraz wygląda tak
Cebulowe w tym roku tak kwitły
tu z daleka
Jeszcze wiosną tak to wyglądało
no i ja jak zwykle na szarym końcu dziękuje Ani za wspaniały weekend .długo będę wspominać wspaniałe Podkarpacie . bo musicie wiedzieć ( ci co nie byli ) że spotkanie przerodziło się w niedzielę ,w wspaniałą wycieczkę do arboretum w Bolestraszycach i do ogrodu Średniowiecznego Marka .
Marek zaś okazał się nie tylko zapalonym ogrodnikiem , ale też świetnym przewodnikiem po pięknym Przemyślu....... mieliśmy też dzięki niemu prywatne zwiedzanie muzeum katedralnego ......nikt lepiej by tego nie zaplanował , żadne biuro podróży.
w kancikach zdystansował nawet Danusie - robi je od linijki
Ania oczywiście wdrapała się tam gdzie nikomu sie nie chciało
Marka skarpy stanowią nie lada wyzwanie do obsadzenia a co dopiero do plewienia
druga część to wierna kopia średniowiecznego ogrodu ziołowego - przykład pomysłowości i znajomości tematu właściciela
rosną tam piękne róże , pozbawione zapachu przez nasze nosy