to nie tapeta ... małż gnębiony, że ja kcem paski któregoś dnia na szarej ścianie machnął białe i są ... też je kocham ... był czas, że myślałam jeszcze o takich cieniutkich purpurowych gdzieniegdzie dla podrasowania ale ze względu na brak pewności zrezygnowałam ...
O matko toż on cudotworca, jak można takie paski namalować, przecieź urobił się po pachy!!!
no troszkę ale nie będziemy mu tego mówić ... już zamalowane ale kiedyś w pokoju Nieletniej odmalowywał angielską tapetę bo mnie urzekła składającą się z kombinacji 5 odcieni i 3 szerokości na 5 metrowej ścianie ... to było trudne ... zgodzę się ... ... te to łatwizna ... na szarej ścianie trochę taśmy i gotowe ...
No to chylę czoła !!! I jeszcze gotuje .
To kiedy podmieniamy mężów (mój też gotuje) bo potrzebuję remncik na parterze zrobić
to nie tapeta ... małż gnębiony, że ja kcem paski któregoś dnia na szarej ścianie machnął białe i są ... też je kocham ... był czas, że myślałam jeszcze o takich cieniutkich purpurowych gdzieniegdzie dla podrasowania ale ze względu na brak pewności zrezygnowałam ...
O matko toż on cudotworca, jak można takie paski namalować, przecieź urobił się po pachy!!!
no troszkę ale nie będziemy mu tego mówić ... już zamalowane ale kiedyś w pokoju Nieletniej odmalowywał angielską tapetę bo mnie urzekła składającą się z kombinacji 5 odcieni i 3 szerokości na 5 metrowej ścianie ... to było trudne ... zgodzę się ... ... te to łatwizna ... na szarej ścianie trochę taśmy i gotowe ...
Bogdzia - jesteś pierwsza z życzeniami, ale też jesteś pierwsza u mnie zawsze...nawet jak wpiszesz się ostatnia Cudne masz iryski...... a i u mnie tego typu zakwitły..ciągle o nich zapominam, a dziś idę i co.... są..wiec dla Ciebie z podziękowaniem za pamięć
Dziękuję , a ja takiego iryska nie mam ale nie szkodzi. Pozdawiam Ciebie i Twojego niezwykle pracowitego M.To będzie rzeczywiście staw jak pisze Marzenka. zróbcie tylko płycizny na rosliny i kąpielisko dla ptaków.
ja na huśtawce ... i jest mi tak paskudnie błogo ... paskudnie bo przeczytałam u "spec taras dizajnerek" , że absolutnie zabroniony taki karakan na tarasie ... nawet się zgadzam ... to nie jest to ... ale jak się bujam ... zalegam i popijam kawkę czytając to mi to lotto ...
apropo czytałam to jak na odwyk nie pójdę to niebawem będę czytała tylko obrazkami ... dobrze, że się czasami spod kontroli wyrwiemy i przydialogujemy
E tam dizajnerki! Jak lubisz to leż i się nie przejmuj. Moja koleżanka ostatnio sie przejęła, że kolumny przed domem to takie disco-polo budowlane... Ale jak ktoś lubi to dlaczego krytykować???
Mi się podobają huśtawki i kiedyś też sobie kupię aby się pobujać
Aniu gratuluję z serca!!!!!!!!!
jeszcze chwilka i będzie tysiączek............
miłej niedzieli Aniu
dla Ciebie piwonia z mojego ogródka, bo wiem, że je lubisz baaaardzo
Dzięki Agatka...... lubię i tak jak piszesz baaaaaaaaardzo......
Trochę chabazi ogródkowych i dla Ciebie..... taką trzykrotkę (kwiatki fioletowe) nie pamiętam czy dawałam, ale jakby co to mam jej na tyle, że mogę się podzielić..... z braku czasu naparstnic jeszcze nie wyrzuciłam i tez czekają ... zapraszam ..
Konstancja, to austinki są też białe ???
Sorry, za głupie pytanie..., ale ja o różach...zero pojęcia, wiem, tylko, że lubią je mszyce i choróbska...a tak mi się marzy jedna...
nie wiem Aniu czy są "austinki" białe ... ja mam zdecydowanie mniej jeszcze pojęcia ... ja chciałam białą bez względu na pochodzenie - ciągle bardzo mi daleko do bycia w tym temacie koneserem ... albo w pudrowym różu tę różę ... taką widziałam pnącą się w bluszczu ... zobaczyłam u Danusi te żółte pienne (nie pamietam o zgrozo ale to chyba nie były austinki ) ... i zmieniło mi się postrzeganie żółtego ... w OBI juz drugi dzień chodzę koło żółtej "austinki" i jeszcze chwile temu Marzenka taką zakupiła więc mnie to jak nic przekonało ... ...
Pojechałam kupić żółtą różę pnącą do mojego stelaża - stożka i kupiłam żółtą austinkę!!! Jeju jaka jestem szcześliwa!!! Będzie posadzona z białym powojnikiem, którego nazwy teraz nie pamiętam a nie pójdę sprawdzić bo leje...
nie pojadł ... był małż jak wspomniałam wyżej a cena kfiatków leciutko wzrosła bo ...
... sunia nasza ... nad którą przed samym wyjściem się do Marzenki użalałam, że dziwnie osowiała ... że humorek pod psem jakby u naszego żywiołu ... że chyba niebawem dziadkami psimi zostaniemy ... właśnie ta sama bidna Tequilka była uprzejma poczęstować się naszym przyszłym obiadkiem ... wspomniałam powyżej małż już miał robić kotleciki z piersi kuraka ... miał ale go na spacer wyciągnęłam ... to w roztargnieniu godnym mnie samej (jednak ludzie się upadabniają on traci głowę ja liczę ) ... zostawił filet w pudełeczku na blacie ...
ojoj ... zauważą pudełko ...
oczywiście tylko z formalnego obowiązku dodam, że pudełeczka tez już nie mamy a na obiadek filet będzie jeno z rybki ...
tak było leniwie i błogo ... słonecznie ... od samego poranka pławiłam się w nic nierobieniu a szło mi całkiem całkiem ... i tak bujając wybujałam, że OBI mam blisko ... spacer się należy nadkaloriom (stan u mnie przewlekły) ... więc oderwałam małża od szykowania obiadku (co ważnym się okaże ) i zarządziłam, że roślinkom w przecenie na odsiecz podążymy ...
>>> kaskadową surfinię w mrocznym fiolecie sztuk 12
>>> jak wyżej w rozpustnej czerwieni (do kannowej przestrzeni) sztuk 6
>>> surfinię rabatową sztuk 12 w mniej nieco mrocznej odmianie fioletu
>>> jak wyżej tylko w majtkowym różu sztuk 6
>>> werbenę w fiolecie sztuk 6
>>> ukochane niecierpki sztuk 5
łącznie 47 kfiatków każdy rokujący kaskady za zawrotną sumę 30 zł ... haa haaa ... ilość ogrodowiskowa
z matematyką to mi się tak nagle polepszyło, że gdy objuczony kfiotkami małż niczym legendarny osioł numer 7 z kultowego serialu "Niedźwiedź pana Adamsa" zaryzykował dezercję z podobno spaceru i błagalnym wzrokiem chciał w miejski autobus na 2!!! przystanki wsiąść ... ja nagle umiejąca liczyć zakrzyknęłam całym sknerusem Makkwaczem w sobie "zwariowałeś ja 10 kfiatków za te bilety mogę mieć" ... a byłam w wielocentymetrowych koturnach i też w każdej dłoni miałam po 2 reklamówki z czymś co mam nadzieję stworzy nastrój ... jednoroczny ale nastrój ...
małż jednak rozrzutnie mnie do tego autobusu wciągnął ... bo ciężko ... niewygodnie i on głodny ... pospieszył ale nie pojadł bo w domku czekała na nas mała niespodzianka ...
fotki kfiatków dołączę bo kostka mi padła i małż próbuje ją odzyskać ...
Pojechałam kupić żółtą różę pnącą do mojego stelaża - stożka i kupiłam żółtą austinkę!!! Jeju jaka jestem szcześliwa!!! Będzie posadzona z białym powojnikiem, którego nazwy teraz nie pamiętam a nie pójdę sprawdzić bo leje...
kupiłam jeszcze 6 róż okrywowych których mi brakuje do zakońćzenia jednej rabaty i bordowego perukowca podolskiego. Malutkiego ale za 34 zł a duży u nas w szkółce kosztuje 240 zł!!!
No nic poczekam kilka lat aż podrośnie