Asiu, wyobraź sobie, że ogród robiła nam jedna z firm lokalnych o świetnych referencjach

Ale z obserwacji widzę, że ogrody robią tak, aby nieustannie wymagały oprysków (róże, perukowce, maliny podlewane zraszaczami młoteczkowymi), usług pielęgnacyjnych ich ekipy itp. Teraz znalazłam Panią, która ma zupełnie inne podejście, edukuje klientów i jeśli ktoś ma pomysł w stylu brzozy przy tarasie to pyta czy będę sprzątać namiętnie itp.

Wymieniła zraszacze na linię kroplującą we wszystkich klombach, zraszaczami podlewana jest tylko trawa i łąka, zaproponowała rozsadzenie sosen czarnych (były upchane co metr), fajnie tłumacząc jak się sosny rozrastają. 4 lata temu, gdy były robione pierwsze nasadzenia byłam zielona, nawet nie dyskutowałam, gdy ekipa informowała "ale szef wszędzie tak każe sadzić"