Dziękuję Danusiu, że zaglądasz i motywujesz mnie do pracy.
U nas ostatnio pogoda nie sprzyja pracom w ogrodzie - ciągle pada.
A w domu rosną sobie karłowe dalie (czerwone, różowe i żółte),
po drugiej stronie działki sytuacja przedstawia się tak:
to jest widok stojąc w furtce, z lewej strony jest ten narożnik widoczny na poprzednich zdjęciach z rododendronami i ogrodzenie wzdłuż którego rosną drzewa owocowe- jabłoń, grusza, wiśnia i czereśnia- w rządku wzdłuż ogrodzenia. chciałabym zostawić te drzewa dlatego że mam małą córeczkę i ekologiczne owoce zawsze się przydają z prawej strony jest dom . pomiędzy tymi drzewami i przed nimi chciałabym zrobić jakieś rabaty tylko nie wiem czy dodrze się to wszystko skomponuje. nie wiem co posadzić.
Długość działki w w tym miejscu to ok. 25m.
Tutaj widoczne są też szmaragdy którymi chciałam zasłonić warzywniak.
Z zakupami bardzo skromnie, chapnęłam 4 żurawki Obsidan po 8.50 zł , ale bardzo ładne, a dwie mi wymarzły , będę musiała dosadzić w puste miejsca . Żurawki były cudne, świeżutkie , śliczne , nie było citronellek, a tak to wybór ogromny.
Skusiłam się też na dwa krzaczki bukszpanów , dosyć gęste i takie ,które będę chciała przyciąć w prostokąty . Bukszpany kosztowały 12,80 zł . Oczywiście mam też worek próchnicy odkwaszonej, (Wileoszka zaraz spiszę Ci namiary, może wspólnie przekonamy pana , do dostaw na dolnym śląsk ) ... rozmawiałam też z miłymi panami, że we Wrocławiu jest takie słabe zaopatrzenie szkółek, mówili, że znają temat i że jest to trudny rynek???!!! ... miałam na prawdę minuty policzone, więc nie udało mi się więcej dowiedzieć, co mieli na myśli??
Do tej pory myślałam, że takie rzeczy to tylko w Anglii, a tu proszę jakie cudo w środku Polski. Zachwyca, bez dwóch zdań. U nas w Krakowie na plantach i w Parku Krakowskim rosną fioletowe krokusy na trawnikach. Więc jednak może być pięknie.
Faktycznie rzadki to widok w Polsce. W Angli częściej się widzi takie widoki ale z innymi kwiatami. Ja jestem zachwycona i co rok jadę na nie popatrzec.
Właśnie wróciłam ze stolicy Na szczęście pogoda w sobotę dopisała i świeciło słonko, wesele było super i spotkała mnie jeszcze wielka radość , bo dojechaliśmy na tyle wcześnie, że podjechaliśmy do sklepu ruch był taki duży , że nie było gdzie zaparkować auta (za mały parking , jak na takie super centrum ogrodnicze , M. czekał w aucie, bo zastawił inne auta ) ... myślałam, że dostanę tam oczopląsu , rewelacyjne zaopatrzenie, roślinki miodzio , biegałam tam jak poparzona, bo czasu było bardzo mało, jeszcze musieliśmy dojechać do hotelu, przebrać się i kupić kwiatki a odległości w Wawie z punktu A do punktu B są ogromne... jeszcze co chwilę przebudowy i zwężenia, i mega korki
lekarz potrzebny od zaraz !
w jesieni 2010 kupiłam 2 klony w Arborteum w Rogowie i cieszyłam się w ub roku - nic nie wypatrzyłam złego
a tu po zimie taka przykrośc - wygląda to fatalnie - czy z tym coś można zrobić ?
listki co prawda są ale na całym pieńku sa takie przebarwienia a w jednym miejscu pęknięcie
proszę o radę
Z kronikarskiego obowiązku odnotuję jeszcze kolejne oznaki wiosny. Czyli nowe tulipany:
Oraz tulipany strasznie oporne, ale obrazek wydał mi się ładny więc pokazuję:
Powoli otwierają się rododendrony , a pierisy mają juz te swoje kolorowe przyrosty. Tylko nie wiem dlaczego Cunnigham White jest różowy. Może tak ma być, a potem robi się biały?
A tak ten pąk wygląda z bliska:
No to przyszedł czas i na mnie, żeby pokazać tu swój obraz nędzy i rozpaczy, a w zasadzie to już 2 obrazy. Proszę o pomoc bo już głupieję z powodu tych roślin. Około 5 lat temu moja mama dostała na prezent magnolię Susan. Miała ok. 60cm wysokości i była zdrowa. Po jakimś czasie zaczęła chorować- jej liście na obrzeżach schły i robiły się żółte. Pączki się nie rozwijały lub rozwijały i miały mini listki. Pryskałyśmy ją wszystkim czym tylko się dało, zmieniłyśmy ziemię na torf, podlewałyśmy, chuchałyśmy i dmuchałyśmy, a roślina robiła się coraz mniejsza. W końcu wymyśliłyśmy, że liście mogą zasychać od mocnego słońca. Przesadziłyśmy ją do dużej donicy, rok później znów do ziemi
W tamtym roku wyglądała tak
a teraz wygląda niestety tak
Wiem, już, że na liściach robiły się jaśniejsze plamki od wody z kranu i, że nie powinnam jej podlewać po liściach, ale dlaczego jej gałązki robią się czarne i muszę je skracać aż do momentu gdy nie są żywe. Była wiele razy pryskana miedzianem. Parę dni temu sypnęłam jej mniejszą połówkę garści Bioponu do magnolii. Nie wiem już co robić
Na otarcie łez mama dostała drugą magnolię - Ricki lub Nigra. Jakiś tydzień stała w doniczce, bo nie miałyśmy dobrego podłoża, a z tą chciałyśmy już wszystko zrobić od początku do końca dobrze. Wsadziłyśmy ją w końcu do torfu dla magnolii pomieszanego z ziemia kompostową. Po pewnym czasie zaczęło się z nią robić to co z tą pierwszą. Przeczytałam, że to szkodnik, ale nie mogły się zarazić, bo są bardzo daleko od siebie. Też została opryskana miedzianem. Żadna nie ma żadnego pączka, ale obydwie są żywe. Przycięłam im czarne, martwe pędy, a tą drugą wykopałam i sprawdziłam korzenie. Okazało się że od lata nie złapała się ziemi, a końcówki korzeni miała jakby ugnite i ciemne. Czy to możliwe, że od nadmiaru wody????????
Tak wygląda ta druga
Obydwie były porządnie opatulone na zimę włókniną i przysypane liśćmi od dołu
Czy jest jeszcze dla nich ratunek?