U nas wieje, a fruwające mewy nad lądem są oznaką sztormu na morzu...wybraliśmy się więc popatrzeć na szalejące fale...
co 5-ta fala aż buty płucze...
morze tak szumiało, że trudno zrozumieć słów a w wodzie kipiel okrutna, plaża zabrana przez wodę w 70 %, fale sięgające 2m, a eM zapraszał do kąpieli...chociaż czapka na głowie w tym wietrze aż zmieniała kształt...
Przywiozłam sobie fajną gałąź wyrzuconą przez morze...później zrobię fotkę, bo jeszcze nie wyciągnęłam z bagażnika...