Dziękuję za odwiedzinki mojego wątki oraz za życzenia zdrowia...przydały się. Najeździłam się po lekarzach za wszystkie czasy...skierowanie tu... skierowanie tam...skierowanie sram....do obrzydzenia... Jednakże wszystkie zabiegi lecznicze pomogły i noga WRESZCIE wygojona. Najbardziej pomógł antybiotyk już po częściowym zmniejszeniu otworu w nodze, który miał głębokość 2 cm. Ale miałam po nim, chyba wszystkie działania uboczne, myślałam że się wykoncze. Strasznie agresywny jak dla mnie. Przeżyłam. Zużyłam setki opatrunków, nie spodziewałam się, że to gojenie potrwa aż tak długo, przeszło 2 miesiące...oby nigdy więcej...
Ogród czekał, bo musiał, ograniczyłam się jedynie do robienia fotek....
23.09.2025r - słonko i deszcz
podczas rwania warzyw towarzyszył mi rudzik, podchodził coraz bliżej gdy do niego mówiłam
no i miskanty
Ula po prawej stronie (fioletowe kółko) dosadzę więcej ożanki.
Padły mi tam jeżówki Roho a trochę ożanki przyszło samo
Fajnie będzie wyglądać między tymi dwoma łanami rozchodników.
Tak to klasyczny żeleźniak russela ( Phlomis russeliana) gatunek.
Mam je kilka lat, dopiero w tym sezonie zauważyłam większy samosiew niż kilka siewek.
Plusem tej rabaty jest minimalizm, tylko hakone, kilka rozplenic hameln, kule cisowe.
Kiedyś były jeszcze białe i limonkowe jeżówki oraz kocimiętka purssian blue ale wysadziłam.
Kępy żeleźniaka z biegiem lat "drewnieją" w środku, coś jak rdesty himalajskie tylko bardziej.
Już drugi rok dzielę się sadzonkami odkopując z brzegu kępy.
We wrześniu Lubelskie Dziewczyny wróciły ode mnie z takim bagażem
Posadzenie żeleźniaków w grupie, na tak minimalistycznej rabacie sprawiło, że łatwo było usunąć siewki wokół rośliny.
Zdjęcie z końca lipca, wysiew po zimie.
Siewki podkopałam, część poszła do Sylwii reszta na kompost.
Nie zauważałam wędrowania nasion jak u werbeny patagońskiej czy ożanki.
Można uniknąć tych siewek ścinając po przekwitnieniu.
Na razie tego nie robię ze względu na wielomiesięczną "cortenową" ozdobę,
a że lubię plewić więc luzik w temacie