Jolu, szczególnie w niedzielę miejskim autobusem, Prędzej do Mielna bym dojechała w sezonie. A teraz na ogrodki to mało kto już miejskimi jeździ. Ja tez wolę samochodem, a następnym razem jak mi wypadnie, to sobie taksówkę zamówie. Nie będę się tłłukła po przystankach. Strata czasu.
Ale ogólnie, to dobrze, że pojechałam, spokojny dzień był. I nie napracowałam się zanadto. Pracę za mnie kosiarka zrobiła.
Kwitną liliowce, u mnie przewaga żółtych. Ale i towarzystwo dla nich samo się wysiało. Wypieliłam wiosną drugie tyle, a jeszcze jest nadmiar.
. Alina wydaje mi się że to nie jest Magical Ruby Tuesday. Magical Ruby ma ciemno czerwoną barwę nawet i bordowa i ma takie charakterystyczne zielone plamki na niektorych płatkach a w pierwszej fazie jej kwiaty są zielone.
Kasiu, Agnieszko, czosnki główkowate i stipa rzeczywiście tworzą piękny duecik. W dodatku już po jednym sezonie czują się w ogrodzie na tyle swobodnie, że mnożą się niczym króliki i potem znajduje się je wszędzie.
Wiedzą warto się dzielić, bo czasem w tym natłoku coś umyka. Wciąż nie nadążam za planami. Do zaległości ogrodowych doszło malowanie wnętrz. Trudno się rozdwoić. Dzisiaj wreszcie udało mi się posadzić kilkanaście doniczek z bylinami zakupionymi dwa tygodnie temu. Po opadach można było wykopać dołki.
Z warzywnika tylko podbieram plony, a też trzeba by podwiązać pomidory, ściąć szpinak, groszek i ubiegłoroczną pietruszkę. Wysiać zielony nawóz. Ciągle coś. Za dużo frontów mi się pootwierało.
Dobrze, że w tym buszu chwastów tak mocno nie widać.
Uwielbiam poranne wyjścia do warzywnika z koszyczkiem. Po rukolę, pora, seler, fasolkę, po bób, po zioła, po agrest i porzeczki. Są jeszcze truskawki i poziomki. Pięknie rozwinęły się ogórki, dynie i cukinie. Uwielbiam ten mój warzywnik.
Brama do raju.
Nie wiadomo, co podziwiać bardziej: murek, grzybienie, czy może paprociowisko i subtelność bodziszka? Alicjo, jak z kapelusza wyciągasz piękne widoczki, a to przecież tylko zdjęcia, jak to musi wszystko cieszyć na żywo? Szczęśliwa Kobieto Co w ogródku Taty?