Dziś po pracy jeszcze ładnie świeciło słońce przebarwia się świdośliwa
Aronia też, chociaż ta wcześniej zgubila trochę liści, a owoce już dawno ptaki oskubały
Judaszowiec też już zgubił trochę liści, a raczej wiatr go otrzepał
Ogólnie niewiele się dzieje, ale i tak fajnie, że po pracy jeszcze było odrobinę słońca
Juzik, studenci wrócili na uczelnię i zakończyli wypoczynek, więc teraz pora na emerytów, żeby trochę poleżeli odłogiem i mogli połazić boso na łonie natury bez narażania się na udary cieplne.
Strefa czasowa jest nad wyraz sprzyjająca. Świta po 8 rano, a ciemno się robi kole 20. Mój wewnętrzny zegar bardzo z tym współgra.
Ogród mam z intensywnymi kulisami, które nieco ograniczają patrzenie w dal, a tutaj wręcz przeciwnie. Dla odmiany mogę omiatać palmy podczas porannego konsumowania jogurciku.
I co dla mnie istotne dzikich tłumów w zasięgu brak.
Nabijam kroki na krokomierzu i dochodzę do formy po Covidzie. Okrutnie nas sponiewierał.