Działam, działam. Choć pogoda nie nastraja. Dziś planu nie zrealizowałam, owszem, obrzeże dokończyłam, ziemniaczki posadziłam. Ale chodniczka nie zaczęłam. Za to wypieliłam trochę chwastów, z rabaty i z kostki pod tarasem. Przesadziłam kolejnego miskanta, w dodatku wybrałam mu miejscówkę w ciemno, bo nie wiem, co to za miskant, zgubiłam gdzieś nazwy 4 kępek. Bok nie u mnie jeszcze małe. A kupione różne były.
Wyrównałam trochę ziemię na przyszłej ścieżce. I jak wróciłam do domu, to poczułam, że nie mam ochoty znowu wychodzić. Druga połowa maja, a na termometrze 14 stopni...
Ścieżka w obie strony. W sierpniu rozbiorę skrzynię po przeniesieniu truskawek i dokończę brakujący kawałek.