Marzy mi się jeszcze wymiana drewutni widocznej pod domem ale rozsądek podpowiada, że jest jeszcze dobra, nie rozwala się i jest to na razie tylko kwestia, że mi się nie podoba i chciałam ją węższą a wyższą bo nie mam gdzie składować taczki i jak podejść do kranu. Więc jest to trochę melodia przyszłości.
Pod misą mam posadzona inna odmianę liriope - zielono-żółtą i ta już mnie nie zachwyca. Jakaś taka ogólnie marna jest. Kwitnie kiepsko, liście po zimie są dramatyczne, słabo przyrasta. Tu chcę coś innego wsadzić, delikatnego ale niskiego. Reszta czeka na podrośnięcie. Po jednym praktycznie sezonie podstawa drewniana lampy wymaga odnowienia. Tak fabrycznie zabezpieczają drewno.
w tę stronę widoczek jest OK
I ostatnia rabata pod wiatą. Tu na razie wszystko zostaje bez zmian. W końcu nawet zimą coś się tu dzieje. Rabata mimo iż monokolorowa (zieleń i biel) to jest OK. Rośliny w końcu rosną, mimo iż warunki trudne, sucho, bez światła. W końcu ta rabata mnie nie straszy po nocach.
Na tym kończę subiektywny przegląd sezonu i prac na następny. Jak widać końca nie ma. Zawsze coś jest do zrobienia mimo, iż naprawdę sporo w tym sezonie zrobiłam. Wiele rabat zostało wygładzonych, nasadzenia zostały złagodzone i poukładane (tak po mojemu oczywiście

, nie pod linijkę), ale jeszcze sporo elementów zostało do zrobienia i obserwacji. I wiecie co, lubię to. Mimo zmęczenia i wiecznego braku czasu na cokolwiek innego - dobrze mi z tymi pracami ogrodowymi.