Najfajniejszym zimowym "łał" w moim ogrodzie są ciemierniki cuchnące. Rosną od dawna, fajnie się sieją i nie mam z nimi większych kłopotów.
Kolejnym fajnym zimowym "łał" (oprócz dereni) są kaliny. Tutaj kalina bodnantska 'Charles Lamont'. Jest szczupła, pachnie. Swoją cięłąm do bukietów i porosła nierówno. Ostatecznie w październiku 2020 całą ogromną wysadziłam, połowę oddałam mojej siostrze a drugą połowę posadziłam na zimowej rabacie przy dereniach, turzycy, ciemiernikach, wiśni tybetańskiej i cisach 'Repandens'.
A tymczasem bieżymy do Miry (towarzyszki naszych ogrodowych wypraw), podziwiać jej choinkę. Należymy do tych osób, dla których choinka to wielkie wydarzenie.
Mnie szczególnie zachwyca przedogródek, lekkość w ogrodowaniu i piękne kompozycje
Pierwszy raz na żywo widzę obiekt mojego pożądania, lipę "Winter Orange'.
Gwoli ścisłości dodam, że styczeń to dobry czas na kolędowanie. A więc jesteśmy też w ogrodowej Narni; pokazuję, bo wiem, że lubicie opowieści o domach i ogrodach.
Haniu, ty najlepiej znasz swój ogród. Co wybierzesz będzie dobrze choć powiem szczerze, że bez tego przejścia drewnianego zrobiło się tam optycznie luźniej.
Bo to tej pergoli nie ma?
To to samo miejsce tylko bliżej, dobrze kojarzę czy mi się pomyliło? Ostatnio u Reni o 2 różnych rabatach rozmawiałyśmy
Tarasik frontowy w zimowej odsłonie - miejsce ważne: widoczne z okna kuchennego, od podjazdu, od furtki. Nasz ukłon w stronę gości. Miejsce pogaduszek z listonoszem, kurierem, "panem od prądu" i wszystkimi wpadającymi "tylko na chwilę".
Są styczniowe bukiety
i roślinne aranżacje na stole
bo zima to czas zachwytu nad strukturą ogrodu i jego kolorami
W styczniu nadrabiałam zaległości posezonowe i zaczęłam wielkie odchwaszczanie bruku, w sumie ok. 170 m2 bruku.
Styczeń zawsze obnaża moje rozterki. Odbyła się zatem ogrodowiskowa dyskusja na temat aranżacji południowego wejścia do domu. W styczniu wyglądało ono tak:
Wprowadziłam delikatne zmiany i (tylko dzięki burzy mózgów) doszłam do wniosku, że nie warto się przywiązywać do donic i sezonowych nasadzeń - to nie są elementy ogrodu dane raz na zawsze.
Donice - zmieniam i eksperymentuję a nasadzenia w nich - to będą zawsze kwiaty sezonowe jak na wiejski dom przystało. W kolejnych postach podsumowujących ogrodowe miesiące będę starała się pokazać tę zmienność.
Kasia ma rację, trzeba by się ogarnąć albo ogarnąć temat. Ja na metodę "non dig" mam za mało materii do nasypywania w warzywniku a kompostu obcego pochodzenia nie chcę sypać.
Metoda uprawy "non dig" (bez kopania), której znakomite efekty pokazuje nam pasjonatom - ogrodnikom rozsianym po całym świecie, pan Charles Dowding, uprawiający warzywa tutaj, polega na uprawianiu zagonów warzywnych bez przekopywania gleby. Przekopywanie niszczy bowiem ułożoną równowagę w glebie. Wywala pożyteczne organizmy na wierzch, przerywa linie capilarne gruzełek ziemi.
Zrobiłam jednak w tym roku na jesieni pewien postęp. Cebulę ozimą posadziłam na non dig i truskawki. Wzruszyłam tylko ziemię widłami (po uprzednim dokładnym odchwaszczeniu za pomocą widelczyka).
Jedno jest pewne: ciężko uprawiać warzywa w mojej glebie. Trzeba ją wyrabiać jak ciasto drożdżowe: ma być tłusta, ciepła, oddychająca o lekko sklejonej konsystencji.