Czuję niewielką ulgę. Od kilku dni nie pada i wreszcie udało się skosić trawę. Przy okazji kosiarka zebrała opadłe listki. Rozdrobnione ścinki rozsypałam na rabaty w warzywniku. Dżdżownice będą wdzięczne. Można też było rozpocząć akcję kancikowania rabat ozdobnych. Może uda się ją skończyć.
Wczoraj pracowałam na froncie. Od razu lepiej.
Dzisiaj wyciągnęłam pompę ze studni, umyłam i wyniosłam wszystkie akcesoria do polewania do garażu. Okancikowałam rabatę studzienną, podsypałam tam kompostu. Zaczęłam porządki na półksiężycowej, ale przerwał je zmrok. Bardzo skrócił się dzień.
Ładny dzień był, choć rano było mgliście. Można było pozachwycać się jesienią.
Niezmordowane gaury wciąż kwitną, a niby takie delikatne.
Końcówka kwitnienia róży Elmshorn.