Ania, dzięki za ten wpis. Ciekawa jestem Twojego zdania jesienią, jak ocenisz swoją decyzję.
Na tej fali

podzielę się swoimi doświadczeniami. Pomidory mam chyba czwarty lub piąty raz. Wszelkie prace polegające na usuwaniu części rośliny to dla mnie mission impossible, nie czuję tego i już, tak więc usuwanie liści mnie przerasta. Z tego powodu krzaki mam “dorodne”.
Do rzeczy - pomidory mi rosną i dojrzewają zaskakująco dobrze, pomimo gąszczu liściowego. Raz miałam “wizytację” i reakcja była taka, że szok ile mam owoców i szok jakie zarośnięte krzewy. Tu foto tylko dla ogrodników o silnych nerwach - dojrzewają owoce w środku gąszczu, czyli te, które są gotowe, niezależnie od nasłonecznienia