Boćku, dziękuję za wyznanie grzechów.
Mam mieszane uczucia co do jeżówek - kwiaty mi się podobają (ale jednak bardziej te pełne i te nowe płaskie odmiany, nie takie tradycyjne), ale nie znoszę ich liści. Dlatego kombinuję, jak je zasłonić.
Co do rozchodników jeszcze się nie zdecydowałam czy mi się podobają. Pożyję z nimi i zobaczę. Mama za to powiedziała - błagam, nie sadź tych kapust, co w tym ładnego, wyrzuć.
Za funkiami nie przepada Jarek - liście jak liście.
Lilie mnie nie zachwycają. Popatrzeć u kogoś, ale mnie nie ciągnie, żeby u siebie je wcisnąć.
Róże są piękne, ale się ich boję. I trochę mi przeszkadza ich popularność i uniwersalność. Jak widzę bukiet czerwonych róż to mi słabo. Każdy chłopak przynoszący różę był spalony.
Mnie drażnią też liście hortensji - okropne są. I nie podobają mi się ażurowe hortensje. Tylko te pełne mogą być. Gdyby nie kwitły tak długo i pewnie, to bym ich nie wpuściła do ogrodu. Ogrodowe mają ładniejsze liście.
No i hakone mnie nie zachwyca. OK, ale nie muszę jej mieć.
Nikt Cię więc nie zaliczkę, każdy ma swoje antypatie.
Agatko, czego nie lubisz w ogrodzie, oprócz tuj?