Wczoraj zamontowałam karnisz w saloniku i powiesiłam zasłony... Wziełam białe i dały niebieski odcień, trzeba było wziąć kremowe, no ale już trudno... Najważniejsze że stworzyły dodatkową izolację cieplną, na noc są zasuwane na cały przód.
Cześć Tar No właśnie sama sobie pooglądałam z przyjemnością te zdjęcia z lata i wczesnej jesieni, już stoję w blokach startowych na następny sezon Choć dziś pięknie u nas posypało za oknem:
Cześć Asiu! Tak po cichu liczę, że może wreszcie będzie trochę tajemniczy, jak w tytule
Bodzisze Rozanne - polecam go całym sercem - jedyny bodziszek, który kwitnie bez przerwy od czerwca do listopada, niezależnie od stanowiska. To duża roślina - jeden krzaczek potrzebuje przynajmniej 0,5mx0,5m. Lub więcej.
Tu w czerwcu:
Tu we wrześniu:
A tu w październiku:
A zawilec to Honorine Jobert - bardzo fajny, odporny, ładnie się rozrasta, po dwóch sezonach u mnie zamierzam go dzielić wiosną.
Jeśli chodzi o hakone, to bardzo lubię Aureolę, ale koniecznie w cieniu gdzie jest limonkowa, na słońcu brzydko żółknie:
Przepiękna jest bezodmianowa, potrzebuje dużo miejsca. Lubię też Albostriatę - najładniej wybarwia się jesienią na ogniste kolory.
Ogród oglądam z otwartą buzią, klimat wspaniały, tajemniczy, bajkowy
Współczuję przejść z koroną, dobrze, że już po wszystkim.
Ta fotka cudna. A w tle hortensje
Jakie masz tu odmiany bidziszka i zawilca?
Agata masz dużo hakonek, jakie masz odmiany i które najbardziej lubisz?
Pozdrawiam
No masz rację, że napisane nie jest ale zdjęcie niestety mnie skutecznie zmyliło, jak do nich zadzwoniłam to Pani powiedziala że jest to zdjęcie poglądowe ale nie napisali ze jest poglądowe a innego nie było.... trudno
Decyzja zapadła że cisy zostają, pojadę na działkę poszukac im ładnego miejsca, , ,
Pozdrawiam
No i ja zwykle moja niecierpliwość przegrała. Pojechałam na działkę korzystając z tego, że najstarsza córcia zajęła się młodszymi ( czyli miałam naprawdę mało czasu ) i bez sensu posadziłam je w donicach.... wyglada to źle! Ale to nie pierwszy raz kiedy robię coś szybko bez zastanowienia i wychodzi jak wychodzi. Wyprosilam już u córy godzinę na jutro i jadę przesadzić bo cały czas myśle o tym co ja zrobiłam ♀️♀️♀️
Koniec października dobił nas koronawirusem, którego zdążył nam przynieść jeden z synów tuż przed zamknięciem szkół. Przeszliśmy z M. ciężko, na szczęście obyło się bez szpitala, dochodziliśmy do siebie przez miesiąc. Brrr, na samo wspomnienie mam ciarki. Ogród w najpiękniejszych kolorach oglądaliśmy wlokąc się od okna do okna.