Wczoraj była ładna pogoda. Śliczna. Posiedziałam z kawką na tarasie.
Troszkę krótko, bo po pracy ( miałam szybko koniec ) poleciałam do ogrodu posadzić lilie. Wysokie wylądowały pod oknem jadalni, aby wchodziły kwiatami w okno i pachniały.

Przesadziłam fioletową budleję. Betonowy płot w tym momencie jest atutem, bo będzie dla niej odpowiednim tłem.
Zdążyłam jeszcze zrobić dobry obiad i serniczkowy deser i czekałam na moich chłopaków. Wczoraj zjechali do domu na kawusię. Najstarszy syn tylko dwa dni jest w kraju i znowu wyjeżdza do pracy. Wczoraj zatem przyjechał razem ze Zbyszkiem, abyśmy sobie razem posiedzieli
Robi się już nocami zimno. Rano jak wyjeżdzali o 4.30 - skrobak do szyb był użyty.
Postanowiłam więc zakończyć przesadzanie. Chciałam ruszyć jeszcze lawendę, ale boję się, czy się przyjmie.
Zostawię chyba do wiosny.
Zostały więc jeszcze cebulowe.