Przyszłam pooglądać róże, a tu takie widoki... Choć ta hakonka w tle i tak ślicznie się prezentuje
Chyba nikogo w tym roku nie oszczędziły potopy większe i mniejsze... Ale mam tak samo, u mnie, jak stoi woda, to na ścieżkach w warzywniku, reszta jest wyżej.
Ostatnio dojrzałam do żurawek, ale w sklepie wszystkie były tak zżarte (pewnie prze ślimaki), że ochota mi szybko odeszła. Na kupowanie w tym miejscu, bo w ogóle z nich nie zrezygnuję.
Z tymi daliami to nigdy nie wiadomo. U mnie też kupione w paczkach karpy prawie wszystkie pomylone. Chociaż muszę przyznać, że niektóre dalie (szczególnie te dwukolorowe) co roku maja inny kolor i wysokość. Nie mam pojęcia od czego to zależy. Chyba od stanowiska. Moje żółto-czerwone raz są bardziej czerwone a raz tylko żółte.
Przedogródek, jedyne co mnie denerwuje, to te czerwone żurawki, które nie odbiły, muszę poszukać jakiejś innej czerwonej odmiany. Moja ziemia chyba im nie służy.
Kupiłam 12 krzaczków the fairy, z tego 1 pomylony (nie wiem jaka odmiana), jeden się złamał. Mąż pojechał do szkółki i przy okazji miał kupić 2 krzaczki, przywiózł i znowu nie takie. Dzięki Twojemu zdjęciu wiem co przywiózł haha Teraz mam znowu dwie lovley fairy i nie mam na nie miejsca... może wymienią
Haniu, u nas walka z czasem, przy dzieciach jakoś na nic go nie starcza. Ostatnio jestem psychicznie skonana z tego powodu. Chciałabym i bawić się z dziećmi, zająć się domem i ogrodem, poodpoczywać, a muszę wciąż wybierać... ehh. I w sumie nic nie jest do końca zrobione, a dzieci są nienasycone.
Mnie nie przeszkadza, niech zostaje. Owocowanie na zeszłorocznych pędach musi być. W tym roku cięcie, na drugi rok owoce. Chyba, że zmrozi wiosną i nie zostaną kwiaty zapylone. Drzewo duże, żal byłoby usuwać.