Witam
Jestem tu nowa Dopiero założyłam swój wątek i nikt mnie jeszcze nie zna
Chciałabym zasłonić dziurę powstałą po podkrzesaniu świerków.
Czy pasowałby z prawej strony dereń sibirica?
A może świdośliwa jako drzewko wielopniowe na środku a pod nią tawuła japońska Goldflame i funkie (akurat tam rosną)
Albo jaśminowiec wonny.
Więcej zdjęć ogródka u mnie w wątku Zapraszam serdecznie
Ilekroć patrze na radar opadów, to zawsze wzrokiem zahaczam o Twoje okolice. A jak pamiętasz czerwiec z dzieciństwa?
Zastanawiam się, czy lasy nie wytwarzają jakiś prądów powietrznych, które odpychają chmury frontów.
Widziałam, że u Ciebie już w pełni kwitnienia. U mnie dopiero startuje.
Część szałwii musiałam już ściąć. Poległy pod naporem.
Piwonie próbuję reanimować. Powycinałam część kwiecia.
Skrzyp miałam, kiedy zakładałam ogród. Wydłubywałam takim 30 cm szpikulcem. Teraz już go nie mam. Coś kojarzę, że on nie przepada za zasadowym podłożem, a ja wysypuję na rabaty i grządki popiół drzewny.Stare stipy w marcu pozbawiałam połowy masy.
Mogłam być bardziej drastyczna. U mnie stoli albo leży wedle jej własnego widzimisię.
Dzień dobry, będę wdzięczny za pomoc. W zeszłym roku trawnik założony z rolki (nie znam mieszanki), w tym roku pojawiła się "kwitnąca trawa". Coraz więcej tego w ogródku. Zacząłem to nawet dzisiaj wyrywać, ale już sam nie wiem czy to jest ta pożyteczna wiechlina łąkowa czy może przywiana z wiatrem wiechlina roczna?
Rozum mi podpowiada, że w czasach mego dzieciństwa czerwiec wcale nie był upalnym miesiącem. Sporo było opadów deszczu. W zasadzie jest tak jak kiedyś. Różnica jest taka, że wtedy mniej było ucywilizowanych miejsc: asfaltów, betonowych podjazdów, a więcej naturalnej powierzchni. Opady nie były tak gwałtowne i szybko wsiąkały w glebę, a nie znikały w kanalizacji burzowej lub płynęły drogą.
Obserwuję to, co się dzieje koło mnie. W ogrodzie nie ma zastoin wody, z mojego terenu nic nie spływa poza granice. Ale z sąsiednich działek na drogę wypływają strumienie, których nie wchłaniają wybetonowane spore podjazdy i trawniczek, który powstał na nawiezionej 10 cm warstwie ziemi. Pod spodem pozostał pobudowlany ubity grunt.
Doceniam to, że nie muszę się zmagać z zalaniem, czy podtopieniem.
Najbardziej martwię się o warzywnik. On nas latem żywi. Reszta ogrodu da sobie radę. Najwyżej ucierpi nieco jego estetyka.
To mój odbiorca nadmiaru wody na działce. Po dwóch sezonach suszy, może się wreszcie wykazać. Najniższy punkt działki- brzozy pięknie zbierają wodę nie tylko z ogrodu, ale i z zapłocia.