Miłkowo - sezon 2016-2022
06:13, 16 mar 2020
Dziękuję za słowa otuchy i wsparcie.
Niestety, mama zmarła w sobotę krótko po 11. Teraz Szykujemy pogrzeb.
Co mnie smuci, poza tym że odeszła....opieka w szpitalu.
Jak ją zostawiałam w szpitalu, mówiła, ruszała kończynami, kojarzyła. Potem z powodu koronawirusa zakaz odwiedzin i tylko rozmowy z lekarzami. Myślę, że to miało ogromny wpływ na jej leczenie, ten brak kontaktu i odwiedzin.
W poniedziałek wypis do domu, byłam jak kazali o 14, mamę mieli dowieź o 15. Lekarz opiekująca powiedziała, że stan dobry, lekarz od rehabilitacji, że chodzi przy balkoniku siedzi...kłamali w żywe oczy. Okazuje się, że miała udar w szpitalu drugi, prawostronny. Przywieźli ją nie o 15, a o 2 w nocy, cała sparaliżowana, źle zabezpieczona, uderzyła piętą i ją bolała, sparaliżowana ręka wyleciała, ból w barku musiał być okropny....
I tak cieszyłam się, że ją widzę, że mogę się zająć, wtorek jako tako, potem widać było że cierpi, nie piła, nie jadła, wezwałam lekarza na wizytę domową. Od razu skierowanie do szpitala, tegoż samego. Okazało się, że w szpitalu została zarażona urosepsą, stan krytyczny, do szpitala w czwartek, a w sobotę odeszła.
Nie wiem, jak teraz z załatwianiem formalności, jak wszystko pozamykane.
Ludziom w jej wieku, ciut młodszym, z góry współczuję, strasznie się takich ludzi traktuje, iść do szpitala, znaczy iść po śmierć.
Dobrze, że już nie cierpi.
Zapamiętam ją taką.Robiłam jej dużo zdjęć i nagrywałam dużo filmików.
Tak mi jej brak....
Niestety, mama zmarła w sobotę krótko po 11. Teraz Szykujemy pogrzeb.
Co mnie smuci, poza tym że odeszła....opieka w szpitalu.
Jak ją zostawiałam w szpitalu, mówiła, ruszała kończynami, kojarzyła. Potem z powodu koronawirusa zakaz odwiedzin i tylko rozmowy z lekarzami. Myślę, że to miało ogromny wpływ na jej leczenie, ten brak kontaktu i odwiedzin.
W poniedziałek wypis do domu, byłam jak kazali o 14, mamę mieli dowieź o 15. Lekarz opiekująca powiedziała, że stan dobry, lekarz od rehabilitacji, że chodzi przy balkoniku siedzi...kłamali w żywe oczy. Okazuje się, że miała udar w szpitalu drugi, prawostronny. Przywieźli ją nie o 15, a o 2 w nocy, cała sparaliżowana, źle zabezpieczona, uderzyła piętą i ją bolała, sparaliżowana ręka wyleciała, ból w barku musiał być okropny....
I tak cieszyłam się, że ją widzę, że mogę się zająć, wtorek jako tako, potem widać było że cierpi, nie piła, nie jadła, wezwałam lekarza na wizytę domową. Od razu skierowanie do szpitala, tegoż samego. Okazało się, że w szpitalu została zarażona urosepsą, stan krytyczny, do szpitala w czwartek, a w sobotę odeszła.
Nie wiem, jak teraz z załatwianiem formalności, jak wszystko pozamykane.
Ludziom w jej wieku, ciut młodszym, z góry współczuję, strasznie się takich ludzi traktuje, iść do szpitala, znaczy iść po śmierć.
Dobrze, że już nie cierpi.
Zapamiętam ją taką.Robiłam jej dużo zdjęć i nagrywałam dużo filmików.
Tak mi jej brak....