U nas nie padało wcale, postraszyło raz I na tym się skończyło.
Cieszę się bo ogarnęłam warzywnik, następnym razem pewnie w kolejny weekend likwiduję truskawki I będzie miejsce na resztę jarmużu I spółki.
Trzy intensywne godziny sadzenia I padam, zrobiłam jeszcze dżem z zebranych rano porzeczek I mam dosyć. A czekają jeszcze plasterkowane ogórki na sałatkę, parę sloiczkow będzie.
Szkoda ze jutro poniedzialek. Ale wracanie z urlopu w piatek nie jest zle, pozwala ogarnac dom I ogrod zanim praca zacznie sie na dobre.
Pozdrawiam