Kasiu, ja przycięłabym ją mocniej. Odwdzięczy się cudowną gęstością.
Jeżeli chodzi o same cięcie, to z zakładaniem formy umęczysz się strasznie zanim powyciągasz wszystkie zgniecione przez nią gałązki. Polecam ciąć na początku powoli, po „troszeczku”, patrząc co chwilę na roślinę z każdej strony czy nie gubisz formy. Z czasem nabierzesz wprawy.
Dzięki Ewelinko, to musze ją jeszcze przyciąć. Ty to jesteś zdolniacha w cięciu, a ja zanim nabiore wprawy to pewnie troszke czasu minie, a i kulki nie będą miały wyglądu Dzięki za instruktaż, zabieram się za naukę strzyżenia Nawet już oglądałam w necie tą formę, ale w takim razie wstrzymuje się z zakupem. Pozdrawiam
Alicja tylko ja tego cięcia się boję , nie wychodzi mi to tak jakbym chciała, jutro zrobię drugie podejście, jak się uda to się pochwalę, a jak się nie uda to teżPozdrawiam
Kula musi mieć zwartą, gęstą formę. W przeciwnym razie delikatne gałązki będą się łamać przy niewielkim opadzie śniegu.
Ja swoje thuje zawsze cięłam dość mocno 2 razy w sezonie.
Sąsiedzi patrzyli się na mnie jak na wariatkę, nie szczędząc mi często kąśliwych uwag. Uważali, że przy sporadycznym cięciu będą mieć szybciej ogromne rośliny - nic bardziej mylnego. Mają owszem - rachityczne wypłochy, ale obiektem drwin byłam ja. (ale wylałam teraz żale )
Żywotniki od samego początku trzeba systematycznie prowadzić i nie bać się cięcia.