Kilka dni temu wróciłam, mogę śmiało napisać, że niestety, ponieważ chętnie bym tam jeszcze została, chociaż tydzień .
Byłam na Hawajach, na czterech wyspach: Big Island (zwaną również Hawaii), Maui, Kauai oraz Oahu (najbardziej zaludniona i najbardziej komercyjna, ale też warto zobaczyć). Każda z wysp jest inna, na każdej byłam po kilka dni.
W skrócie mozna napisać, że Hawaje to rajskie rośliny, wulkany, wodospady, cudowne widoki i piękne plaże ❤️

Proszę o cierpliwość, będzie dużo zdjęć .

Pierwsza wyspa - Big Island, najbardziej wulkaniczna, z czynnymi wulkanami (ostatni wybuch w 2018 roku), z bliska można zobaczyć dymiące kratery, czy też pochodzić po tych już wygasłych (o średnicy 1,5 km).
Oczywiście nie cała wyspa jest pokryta zastygniętą ławą (ale świetnie wygląda taki kontrast czarno-zielono-roślinnej powierzchni). To także wodospady (później żartowaliśmy, że dzień bez wodospadu, to dzień stracony, tak ich było wiele) oraz przepiękna roślinność.

I na tej samej wyspie

Ups, dymi się….


A tu inny krater, już wygasły

Maui, odrobinę bardziej zielona wyspa, zresztą roślinność wszędzie zachwycała

Na szczyt góry (ponad 3000 m wysokości) można było wjechać autem!

Widoki nieziemskie ❤️

Ogólnie dni mijały na wędrówkach (po płaskich i górzystych terenach), podziwianiu widoków i późniejszym relaksie na plażach (woda cieplutka)