Danusiu, oczywiście zrobię zdjęcia, pewnie w następny weekend , bo w tygodniu jak wracam jest już ciemno. A co do dokumentacji zdjęciowej - pewnie, że fajnie by było, ale ja się modliłam, żeby cokolwiek wyszło i zupełnie o tym nie pomyślałam
An_tre - coś z tragedii prawie było, bo pan , któy nam pomagał zeskakując z łódki prawie wpadł do Odry

aż zamarliśmy. Wspomnienia - właśnie to samo powiedziałam mężowi w chwili zwątpienia (jego zwątpienia, bo chłopak był ledwo żywy), żeby pomyślał jak to kiedyś będziemy sympatycznie wspominać
Haniu, przeczytałam mu właśnie fragment o trawniku

) minę miał taką, że miałam ubaw

Wiem, że pora nie jest najbardziej odpowiednia, ale postanowiliśmy zaryzykować , mam nadzieję, że większość się przyjmie.
A swoją drogą - nie macie pojęcia, jakie okazy tam się zmarnują - mijałam dzisiaj działki przeznaczone przez miasto do likwidacji, rozmawiałam np.: z Panem, który uprawiał swoją działkę 42 lata!! - a tam same perełki, np. wejście do altany i około 20 olbrzymich hortensji po obu stronach alejki, a ile bukszpanów, świerków, róż, trzmielin, rododendronów - takich olbrzymów, strasznie przykro mi było na to patrzeć. Te moja już bukszpany rosły kilkanaście lat, jeden ma ponad 20, tak sobie pomyślałam , ile to czasu, energii, cierpliwości ze strony tych ludzi, to co nie zostało wykopane, najzwyczajniej w świecie się zmarnuje.