Gdzie jesteś » Forum » Byliny » Akant - Acanthus

Pokaż wątki Pokaż posty

Akant - Acanthus

Mala_Mi 17:52, 21 sty 2012


Dołączył: 13 sty 2012
Posty: 50484
Nie okrywam niczym i zakwitł dopiero po 3 latach Grządki mam posypane cieniutko korą, aby chwasty się tak nie panoszyły.
W między czasie był przesadzany...... jak chyba wszystko u mnie
Zgadzam sięz Danusią...kolor dziwny.... najlepiej sięprezentuje jako sam, bez innych kolorów, tylko zieleń.
____________________
Ogród Małej Mi - sezon 2017 / Sezon 2016 / Sezon 2015 / Część II / Część I / Wizytówka / Zlot-2014 / Zlot-2012 Mózg to nie mydło; nie ubędzie go, gdy się go użyje.
elas 13:46, 22 lut 2012


Dołączył: 13 lis 2011
Posty: 24
Aniu, pojęcia nie mam jaka to odmiana. Podejrzewam, że taka sama jaką Ty masz. Porównam z twoją jak już liście będą duże.

Ela
____________________
bogumila 15:10, 29 lut 2012


Dołączył: 22 wrz 2010
Posty: 19612
Dzisiaj kupiłam dużą kępę.
____________________
W cieniu - zacieniona / Mexico City / Oliwa - park
bogumila 09:45, 09 mar 2012


Dołączył: 22 wrz 2010
Posty: 19612
Chyba będzie kwiat -myślę,że pojawia się pęd kwiatowy...
____________________
W cieniu - zacieniona / Mexico City / Oliwa - park
kamil_360 22:17, 30 maj 2019


Dołączył: 27 sie 2015
Posty: 103
witajcie!

Swój post kieruję zwłaszcza do tych, którym uprawa tego gatunku nie wyszła lub była kłopotliwa, tak ku pokrzepieniu serc

W ubiegłym roku kupiłem akanta odmiany Whitewater, czyli z białozielonymi liśćmi. Zakochałem się od pierwszego wejrzenia, i mimo świadomości, że może być trudno, przygarnąłem go bez wahania.
Odpowiednie stanowisko, dobrze przygotowane podłoże (zasadowe, przepuszczalne, z dodatkiem próchnicy).
Rósł pięknie, po czym pęd kwiatostanowy wykrzywiał się (zwłaszcza rano, chyba po chłodniejszych nocach), a liście zaczęły atakować szkodniki (pędraki/chrząszcze? ślimaki? - po prostu miał dziur tyle co ser szwajcarski).
Na jesieni myślałem, że nic z niego nie będzie, więc okryłem go z lekka i na tym moja opieka się skończyła.
Wiosną, w marcu, rozgrzebałem lekko ziemię, i ukazało mi się jedynie zgniłe kłącze/bulwa. Pomyślałem - już po nim. I zostawiłem go w spokoju, uwagę poświęcając innym roślinom. W międzyczasie widziałem jeszcze odcinek Mai w ogrodzie, gdzie powiedziano było, że właśnie ta odmiana MOŻE się udać jedynie na zachodzie naszego kraju. Tak więc nie miałem więcej złudzeń, że przeżył.
Pod koniec kwietnia udało mi się kupić fajną magnolię, którą chciałem wsadzić w miejsce tego właśnie akanta. Odgarnąłem z lekka ściółkę, wbijam szpadel, a tu opór... Wykopałem ogromne, pięknie ukorzenione bulwy, z odrobiną zgniłej tkanki, którą oddzieliłem i wyrzuciłem. Raz jeszcze przygotowałem podłoże, i wraz z korzeniem umieściłem w pojemniku. Był kwiecień, więc ryzyko nocnych przymrozków dość duże - donica stała w garażu i była regularnie podlewana.
Na początku tego tygodnia, robiąc porządki w roślinach doniczkowych, wstrząsnąłem lekko doniczką, żeby upewnić się, że nie ma nic w środku i z czystym sumieniem móc wykorzystać jej zawartość do zasilenia innych roślin. Stuknąłem, a na dnie pokazały się zawiązki młodych liści, jakie widać na zdjęciu (za którego jakość i obecność chwastów przepraszam, ale byłem za bardzo podekscytowany na profesjonalny kadr )
Akant kosztował jakieś 20 zł, był piękny, i radość z jego "zmartwychwstania" jest przeogromna!



Podsumowując, moja rada jest taka: jeśli masz czas, wykaż trochę cierpliwości i daj roślinom szansę. Uratowane, często dają dużo więcej radości niż kupione ponownie
____________________
Kamil Cel: podrasować własny ogród
emiliaannaa 21:55, 26 kwi 2020


Dołączył: 26 kwi 2020
Posty: 3
Takie połączenie urzekło mnie w Budapeszcie:
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies