Kochani, w sobotę przenosiliśmy magnolię

Nie było łatwo, mężowi z synem zajęło to prawie cały dzień! Najtrudniej było ją obkopać i podnieść z całą bryłą korzeniową do góry.
Była tak ciężka, że nawet samochód nie był w stanie ruszyć tej bryły z miejsca. Panowie próbowali podnieść ją stosując podnośniki, ale nawet nie drgnęła!
Mąż zbudował specjalną konstrukcję z zawieszonym wciągnikiem (chyba tak to ustrojstwo się nazywa) i udało się! Gdy magnolia wisiała w powietrzu to zawinęli bryłę korzeniową w plandekę i za pomocą wciągnika przenieśli ją na przyczepę.
Nawet pies z kotem byli mocno zainteresowani, towarzyszyli prawie we wszystkich pracach
Gdy panowie przewieźli delikwentkę na docelowe miejsce i ustawili nad dołem drewnianą konstrukcję z wciągnikiem, okazało się, że wciągnik się zepsuł i pracuje tylko w jednym kierunku (do góry), nie chce pracować w dół.
Nie było innego wyjścia jak odpiąć magnolię i pozwolić jej wpaść do dołu
Przeprowadzka zakończyła się bez większych strat (kilka ułamanych gałązek), ale czy magnolia przeżyje tę operację? Muszę z nią przeprowadzić poważną rozmowę