"Jeśli w pracy robisz to co lubisz, nigdy nie będziesz pracował".
Hmmm... florystka może i z niej genialna, ale ekonomistka marna! Inaczej od razu wiedziałaby, że największe profity (nie tylko materialne!) przynosi połaczenie hobby z ekonomią (czytaj: zawodem). Zatem ekonomi wcześniej czy później przyda Ci się. Sebek ekonomia bez niszy, w której działasz i jesteś dobry, jest niewiele warta, bo jesteś wówczas tylko jednym z bardzo, bardzo wielu (czytaj: siedzisz na 12 piętrze, na openspejsie i kleisz tabelki, a za niotwieralnym oknem biurowca wybucha wiosna, aż kipi, ziemia nagrzewa się od słońca, a pąki nabrzmiewają; a na openspejsie chodzi klimatyzator i dzwoni szef, że cyferki są w złej kolumnie, a klient czeka na drugiej linii z pytaniem, kiedy przygotujesz mu ten wniosek o-coś-tam, a hr pytają kiedy pójdziesz na to zaległe szkolenie z bhp...) Musisz się chłopie na czymś znać, aby móc to potem przełozyć na aspekt zarobkowy. Będziesz świetnym florystą, architektem krajobrazu, kwiaciarzem, ogrodnikiem, etc. który do tego potrafi liczyć! Toż to idealne połączeni pasja + zawód. Nie zmarnuj szansy, bo sam wiesz, co lubisz i kochasz. Wykorzystaj to - zastanów się, jak zarobić na swojej pasji. Nie ma jak "podnosić kruszec" robiąc coś, co naprawdę się lubi. Wtedy kręgosłup (również moralny) nie boli. Wiem, co mówię. Sama jestem po ekonomii.
Ciągle jestem w kropce.....ale mam jeszcze trochę czasu To ciągle walka serca z rozumem....Ale połączenie tego.....hmmmmm........no daje do myślenia
Ooo, masz miny w liściach. Ale kolor piękny!
Mózg mi już chyba wszedł na niższe obroty....Jakie miny ?
Miny - to larwy w liściach jakiegoś robactwa. Jak spojrzysz na zdjęcie , to je na pewno zauważysz.