Haniu ja mieszkałam w wieżowcu to klatka schodowa spora po 6 mieszkań.Rano ktoś pukał otwierał zawsze dla bezpieczeństwa ojciec i słyszał to samo pytanie co rok wcześniej

))))))))
"Każe pan córce wyjść czy mamy zalać mieszkanie?"Oczywiście,że tata kazał mi wyjść

))))))))))))Takimi 5-a symbolicznymi wiaderkami marki cynk lub plastik z każdej strony dostawałam .A ile potem sprzątania było ...Jednak zawsze znalazł się chętny do pomocy,żeby nie przeciekło piętro niżej

)))))
Moja koleżanka kiedyś uciekła do pralni i wskoczyła do tamtejszej wanny -spryciara

Haniu nie polewa się kogoś za kimś się wzdycha tylko panny,żeby nie zostały starymi pannami .Uważam ,że jeżeli obie strony się bawią to nie trzeba im zabawy psuć .
Jedynie co się zdarzało,a nie powinno to chuligańskie wybryki kiedy oblewano ludzi np.stojących na przystanku,czy idących do kościoła

Jak sobie jednak przypomnę, jak sama w odwecie z 9 piętra rzucałam workami z wodą obok ganiających z wiadrami moich oprawców to,aż mi się teraz gęba chacha

))))))))))))))