Muszę się Wam przyznać że zleciłam wykonanie peojektu wykonawczego pewnej pracowni i ...
Przyjęłam, zapłaciłam i wyrzuciłam

Ale zanim wyrzuciłam to pokupowałam wiekszość roślin z projektu i teraz dopiero będę mieć twardy orzech do zgryzienia jak je wykorzystać ??? a wyrzucić nie wyrzucę - jestem w o tyle dobrej sytuacji że mam jeszcze drugi dom, taki sielski anielski z dala od ludzi i mogę to tam powsadzać
Zapytacie co w projekcie było nie Tak skoro go wyrzuciłam ? - o tóż, na pierwszy rzut oka ( i na kolejne też

) było ok, kolory moje, rosliny częściowo też...charakter niby też...wizualizacja super ale jak pojechałam do szkółki po rośliny to zapragnęłam mieć i te, i te i te i tamte też...i okzała się że projekt projektem a moje zauroczenie roślinami wymusiło zmianę.
Zakochałam się w wiśniach których nie było w projekcie

do tego stopnia że kupiłam chyba wszystkie:
wiśnia piłkowna Kanzan, Amanogawa, Kiku-shidare i jeszcze w formie kuli z białymi kwiatami ale nazwy nie pamietam - a pomysleć że zarzekałam sie że nie będę mieć dzrew liściastych w ogrodzie