Za mną intensywna sobota

Ja wczoraj trochę niedomagająca bo w piątek złapała mnie jelitówka chłopaków

Po przyjeździe od Marty miałam nieciekawą noc, taka umordowana po drodze i niewyspana bo z dziewczynami zarwałysmy 2 noce na pogaduchach

, znowu mało spałam bo młodszy miał atrakcje jelitowe

Ja osłabiona bo jeszcze nie doleczona z moimi zatokami, tylko czekałam kiedy mnie wirus złapie.
Brałam przez cały tydzień probiotyki więc na szczęście ominęło mnie siedzenie w łazience hahahahahahaha, ale przyszło mega osłabienie i niewiarygodny ból mięśni

.
W piątek tylko czekałam aż J wróci z pracy poszłam spać. Spałam 2 godziny, potem trochę poleżałam i zaraz poszłam spać z powrotem.
Wczoraj już bylo w miarę ok, ale słaba byłam jak nie wiem co

a tu na wczoraj zaplanowane były gminne międzyszkolne zawody sportowe.
Manie przypadł udział w biegu w sztafecie.
Dałam radę ale dziś mam takie zakwasy jakich nie miałam nawet po wiosennych pierwszych pracach w ogrodzie hahahahahahaha.
W ogrodzie mało co zrobiłam, trochę posprzątałam wyrwałam parę chwastów coś tam podcięłam i tylko pobiegałam z aparatem bo J wreszcie skosił trawę.
a po obiedzie zabrałam chłopaków do miasta na zbieranie kasztanów

wyposażeni w wielkie wiklinowe koszyki chodziliśmy 2 godziny i zbieraliśmy kasztany
Ja naprawdę nie umiem odpoczywać

taka natura i już