Ula, jak się cieszę, że też pozytywna opinia o usunięciu płotku; bluszcze już posadzone, ale wolno rosną, niestety; a na wiosnę, tam gdzie chryzantemy sadzę lawendy a w donice wsadzę białe petunie
pomyślę o trawkach, bo róże okrywowe..ciut bałabym się, że psiaki kolce mogą sobie wbić, ganiają tam jak wściekłe;
coś z waszą pomocą wymyślę
no mi się też wydaje, ze ładniej ogród się otwiera i widać rośliny, które do tej pory zakrywał płotek; tam i tak mam gęsto, ze sporo przesadzania i modyfikowania wiosną będzie; chryzantemy od wczoraj przymroziło, ale nadal kwitną i źle nie wyglądają, bo w ciągu dnia słońce i do +10
Justynko, miałam, ale niedawno straciłam komp i zdjęcia, więc nie mam;
a tak mnie zachwyca ta albizja, pamiętam, jak się martwiłam, że na wieczór zwija listki, potem doczytałam, że tak mają;..może znowu się skuszę, bo jak kwitną, to są magiczne
Justi, dzięki płotek poszedł na ognisko, przynajmniej liście szybciej się wypaliły
psiaki łobuzy, jedna skacze ciągle i za nic moje protesty, druga całyje bez opamiętania, a trzeci malutki, domaga się też uwagi ale wielkoludy go nie dopuszczają; oj ciężki żywot ma, ale nie do końca
ostatnio M. wziął Pucka na ręce, przytula go i chodzi po ogrodzie, tamte zaskoczone i skaczą; mówię do eMa, po co go nosisz, a mój M. na to...no przecież Pucek mnie nie będzie nosił!
i ja też napisz tylko, co ty myślisz o wywaleniu płotku, ale myślę, ze też jesteś za
w niedzielę do 14, wybieramy się do parku, w pobliżu nas, jest największy i najpiękniejszy; zabieram przyjaciółkę, wnuki i może Pucka, bo Gabrysia go uwielbia
a potem my sie widzimy
A wiesz Basiu, że ja też? może w wigilię się dowiem,
rano M. opowiadał wczorajsze przygody z Dżagą; piłował i skracał tamaryszka, odłożył dosłownie na chwilę piłę, przecież to w sumie wielkie i ciężkie narzędzie i dosłownie moment i nie ma...szukanie...a potem eureka, idzie do budy..i co, oczywiście jest!! moje widełki pewnie też tam, ale tyle siana, że nie wymacałam;
potem kolejna historia; ciągle na stole na pergoli brudny stół i połupane orzechy i ...Sonia szelma, luk na prawo..luk na lewo i już na stole i wcina orzechy..3 nam się ostały z zapasów!!
i kolejna historia; idzie mąż na ogród, Pucek i Sonia mu towarzyszą, a Dżaga w budzie i ma w nosie pana...wiadomo, żadnych narzędzi na oku, po czym Pucek wraca staje pod budą i szczeka w specyficzny sposób, jakby łajał Dżagę..,, no co ty robisz, pańciu wychodzi a ty nie idziesz witać!"