Wreszcie dzisiaj pokazało się słońce, nie na chwilkę, jak kilka dni temu, ale na dłuzej. Zaraz radośniej na sercu się zrobiło.
Polowałam dzisiaj na ptaszęta, bo tylko taki
drób do mnie przylatuje. Był też kos, ale nie odważył się sfrunąć na balkon, choć tam jabłka na niego czekały.
Rozczarowana jestem słabymi zdjęciami. Zbyt bliska odległość dzieli mnie od karmnika i każdy, nawet najmniejszy ruch płoszy ptaki...