Wróciłam z ogrodu, plecki mnie bolą, plan wykonany...
Lawenda przycięta, róże tyż bo już liski nowe wypuszczały...
przesadzania było od groma i trochę, rewolucja rozpoczęta...
Było tak..
Jest tak, pod kaliną angielską wrzośćce... jeszcze tylko mus trzmielinę wyprostować bo jakaś pijana...
Potem było myślenie zaglądanie z każdej strony...eM wołał z okna czy już te dziury ma iśc kopać i czy się wreszcie zdecydowałam od piątku...